Są takie książki, po które sięgamy ,,tak po prostu”, nie tylko tak trochę z ciekawości, trochę z chęci sprawdzenia autora, albo dlatego, że szukamy nowych wrażeń. Po ,,Teraz Cię rozumiem, mamo!” sięgnęłam właśnie tak po prostu. Nie wiedziałam czego się spodziewać po kolejnym zbiorze obyczajowych opowiadań polskich autorek, ale mogę powiedzieć, że nie zawiodłam się na całości.
Po antologii ,,Grzeszne Święta” myślałam, że więcej po taką formę książki już więcej nie sięgnę, a przynajmniej będę unikać takich dzieł. Skusiłam się jednak ma ,,Teraz Cię rozumiem, mamo!” ponieważ chciał porównać jak autorki (prawie wszystkie napisały też wspólnie ,,PS i życzę Ci dużo miłości”) poradziły sobie z tym tematem. Oczywiście, nie mogło być tak kolorowo, że wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, albo że płakałam jak bóbr w przypływie tak wielkich emocji serwowanych przez każdą autorkę. No niestety, spodobały mi się zaledwie dwa opowiadania a reszta bardziej wywołała na mojej twarzy taką minę:
Miałam wrażenie, że autorki chcą za bardzo, czyli za łzawo, za emocjonalnie, za uroczo i finalnie za pięknie, tak jakby bohaterki każdego opowiadania były jednocześnie najbardziej pokrzywdzone przez los, by na koniec pławić się w niewyobrażalnym szczęściu, bo przecież wystarczy jedna rozmowa i wszystko układa się jak z nut.
Dopiero Małgorzata Warda przekonała mnie do siebie swoim opowiadaniem ,,Dom w lesie” i gdyby jej opowiadanie było fragmentem pełnowymiarowej książki to sięgnęłabym po nią w ciemno. W tym opowiadaniu autorka kluczy między emocjami czytelnika, w nieoczywisty sposób przekazując to co czują bohaterki. Tu nie jest czarno-biało. Tu autorka wsadza przeróżne barwy, nadając swojej opowieści niepowtarzalny, nieco szokujący klimat. Zupełnie inaczej niż autorki poprzednich opowiadań, w których radość jest radością a żal głęboką rozpaczą. Jedna autora chwyta się nawet tematyki Powstania Warszawskiego i zahacza o literaturę obozową. Ciężki temat, trudny i wyróżniający się na tle innych opowiadań ze zbioru ,,Teraz cię rozumiem mamo!”. Do mnie jednak opowiadanie ,,Wstań, Jadźka” nie przemówiło tak jak zrobił to właśnie ,,Dom w lesie” czy nawet ,,Kocyk w misie”, które mimo świetnego początku i rozwinięcia, końcówkę ma moim zdaniem zbyt wyidealizowaną.
Mimo wszystko czytało mi się to bardzo szybko i łatwo, mimo na przykład takich ,,kwiatków” jak fragment: ,,Rzuciłam się w objęcia mamy i wybuchnęłam płaczem. Łzy płynęły mi po policzkach, a mama z uśmiechem głaskała mnie i całowała po głowie. Pachniała moją mamą i wiedziała, że kocham ją ogromną miłością.” – Wiem, że chodzi o ten szczególny, rozpoznawalny od dzieciństwa zapach, aromat znany nam ze wspomnień, czy to zapach perfum, których używała bliska nam osoba czy inny, na przykład od kremu do rąk, ale w tym kontekście… jak ta mama ma pachnieć? No wiecie, skoro to jej mama? Jakąś inną mamą? Cebulą?
Nie chcę tego zbioru opowiadań nazywać czytadłem, ale takie określenie samo ciśnie się na usta. Nic odkrywczego, jednak jestem pewna, że fanki gatunku znajdą tu coś dla siebie. Chociaż ja łez nie uroniłam, to z pewnością niejedna czytelniczka wzruszy się czytając opowiadania ze zbioru ,,Teraz cię rozumiem, mamo!” bo po to myślę zostały napisane w ten właśnie sposób – by poruszać i wzruszać kobiety, które lubują się w tym gatunku.
Chciałabym, tradycyjnie już, dać kilka cytatów w swojej recenzji, ale teraz jakoś nie mogłam wybrać. Kartkowałam książki kilkanaście razy, podczas czytania nie zanotowałam numeru strony z cytatem, który szczególnie mocno by mnie zainteresował. Jest ich w tej książce wiele. Jedne bardziej wyidealizowane, jedne bardziej przyziemne. Wszystkie jednak starają się zawrzeć jakąś cudowną prawdę o życiu co raz wychodzi lepiej a raz gorzej. Jeśli jesteście ciekawi, to wiece co robić ;P
Kiedy czytałam ten tytuł w okresie majówki, kiedy spędzałam czas ze swoją rodziną, dałam mamie do przeczytania pierwsze opowiadanie z tego zbioru. Po przeczytaniu zapytałam się jej co myśli i powiedziała, że było przyjemne, ale przewidywalne. I tak można określić prawie całą tę książkę. Przyjemna, ale przewidywalna. Jeśli szukacie prezent z okazji Dnia Matki, a wasze rodzicielki lubią ten gatunek, to myślę że na spokojnie można sprezentować im ten tytuł 😊
Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu MUZA!
,,Wzruszające opowiadania o trudnej sztuce bycia matką i córką, potrzebie bliskości i próbie odbudowania utraconych więzi.
Zbiór ośmiu wyjątkowych opowiadań, których wspólnym mianownikiem są relacje matek z córkami. A te często bywają złożone i bardzo skomplikowane. Choć miłość rodzicielska jest największym skarbem, jakim możemy zostać obdarowani, rzadko bywa idealna. Zdarza się, że córki nie rozumieją zachowań matek. Matki z kolei bywają zaborcze lub nadopiekuńcze. Za każdą z bohaterek kryje się jednak historia, którą warto poznać.
Najpopularniejsze autorki polskiej literatury obyczajowej przygotowały wyjątkowy zbiór opowiadań ukazujący siłę matczynej miłości.”
Po antologii ,,Grzeszne Święta” myślałam, że więcej po taką formę książki już więcej nie sięgnę, a przynajmniej będę unikać takich dzieł. Skusiłam się jednak ma ,,Teraz Cię rozumiem, mamo!” ponieważ chciał porównać jak autorki (prawie wszystkie napisały też wspólnie ,,PS i życzę Ci dużo miłości”) poradziły sobie z tym tematem. Oczywiście, nie mogło być tak kolorowo, że wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, albo że płakałam jak bóbr w przypływie tak wielkich emocji serwowanych przez każdą autorkę. No niestety, spodobały mi się zaledwie dwa opowiadania a reszta bardziej wywołała na mojej twarzy taką minę:
Miałam wrażenie, że autorki chcą za bardzo, czyli za łzawo, za emocjonalnie, za uroczo i finalnie za pięknie, tak jakby bohaterki każdego opowiadania były jednocześnie najbardziej pokrzywdzone przez los, by na koniec pławić się w niewyobrażalnym szczęściu, bo przecież wystarczy jedna rozmowa i wszystko układa się jak z nut.
Dopiero Małgorzata Warda przekonała mnie do siebie swoim opowiadaniem ,,Dom w lesie” i gdyby jej opowiadanie było fragmentem pełnowymiarowej książki to sięgnęłabym po nią w ciemno. W tym opowiadaniu autorka kluczy między emocjami czytelnika, w nieoczywisty sposób przekazując to co czują bohaterki. Tu nie jest czarno-biało. Tu autorka wsadza przeróżne barwy, nadając swojej opowieści niepowtarzalny, nieco szokujący klimat. Zupełnie inaczej niż autorki poprzednich opowiadań, w których radość jest radością a żal głęboką rozpaczą. Jedna autora chwyta się nawet tematyki Powstania Warszawskiego i zahacza o literaturę obozową. Ciężki temat, trudny i wyróżniający się na tle innych opowiadań ze zbioru ,,Teraz cię rozumiem mamo!”. Do mnie jednak opowiadanie ,,Wstań, Jadźka” nie przemówiło tak jak zrobił to właśnie ,,Dom w lesie” czy nawet ,,Kocyk w misie”, które mimo świetnego początku i rozwinięcia, końcówkę ma moim zdaniem zbyt wyidealizowaną.
Mimo wszystko czytało mi się to bardzo szybko i łatwo, mimo na przykład takich ,,kwiatków” jak fragment: ,,Rzuciłam się w objęcia mamy i wybuchnęłam płaczem. Łzy płynęły mi po policzkach, a mama z uśmiechem głaskała mnie i całowała po głowie. Pachniała moją mamą i wiedziała, że kocham ją ogromną miłością.” – Wiem, że chodzi o ten szczególny, rozpoznawalny od dzieciństwa zapach, aromat znany nam ze wspomnień, czy to zapach perfum, których używała bliska nam osoba czy inny, na przykład od kremu do rąk, ale w tym kontekście… jak ta mama ma pachnieć? No wiecie, skoro to jej mama? Jakąś inną mamą? Cebulą?
Nie chcę tego zbioru opowiadań nazywać czytadłem, ale takie określenie samo ciśnie się na usta. Nic odkrywczego, jednak jestem pewna, że fanki gatunku znajdą tu coś dla siebie. Chociaż ja łez nie uroniłam, to z pewnością niejedna czytelniczka wzruszy się czytając opowiadania ze zbioru ,,Teraz cię rozumiem, mamo!” bo po to myślę zostały napisane w ten właśnie sposób – by poruszać i wzruszać kobiety, które lubują się w tym gatunku.
Chciałabym, tradycyjnie już, dać kilka cytatów w swojej recenzji, ale teraz jakoś nie mogłam wybrać. Kartkowałam książki kilkanaście razy, podczas czytania nie zanotowałam numeru strony z cytatem, który szczególnie mocno by mnie zainteresował. Jest ich w tej książce wiele. Jedne bardziej wyidealizowane, jedne bardziej przyziemne. Wszystkie jednak starają się zawrzeć jakąś cudowną prawdę o życiu co raz wychodzi lepiej a raz gorzej. Jeśli jesteście ciekawi, to wiece co robić ;P
Kiedy czytałam ten tytuł w okresie majówki, kiedy spędzałam czas ze swoją rodziną, dałam mamie do przeczytania pierwsze opowiadanie z tego zbioru. Po przeczytaniu zapytałam się jej co myśli i powiedziała, że było przyjemne, ale przewidywalne. I tak można określić prawie całą tę książkę. Przyjemna, ale przewidywalna. Jeśli szukacie prezent z okazji Dnia Matki, a wasze rodzicielki lubią ten gatunek, to myślę że na spokojnie można sprezentować im ten tytuł 😊
Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu MUZA!
Komentarze
Prześlij komentarz