Przejdź do głównej zawartości

,,Teraz cię rozumiem, mamo" czyli o relacjach matek i córek

Są takie książki, po które sięgamy ,,tak po prostu”, nie tylko tak trochę z ciekawości, trochę z chęci sprawdzenia autora, albo dlatego, że szukamy nowych wrażeń. Po ,,Teraz Cię rozumiem, mamo!” sięgnęłam właśnie tak po prostu. Nie wiedziałam czego się spodziewać po kolejnym zbiorze obyczajowych opowiadań polskich autorek, ale mogę powiedzieć, że nie zawiodłam się na całości.


,,Wzruszające opowiadania o trudnej sztuce bycia matką i córką, potrzebie bliskości i próbie odbudowania utraconych więzi.
Zbiór ośmiu wyjątkowych opowiadań, których wspólnym mianownikiem są relacje matek z córkami. A te często bywają złożone i bardzo skomplikowane. Choć miłość rodzicielska jest największym skarbem, jakim możemy zostać obdarowani, rzadko bywa idealna. Zdarza się, że córki nie rozumieją zachowań matek. Matki z kolei bywają zaborcze lub nadopiekuńcze. Za każdą z bohaterek kryje się jednak historia, którą warto poznać.
Najpopularniejsze autorki polskiej literatury obyczajowej przygotowały wyjątkowy zbiór opowiadań ukazujący siłę matczynej miłości.”

Po antologii ,,Grzeszne Święta” myślałam, że więcej po taką formę książki już więcej nie sięgnę, a przynajmniej będę unikać takich dzieł. Skusiłam się jednak ma ,,Teraz Cię rozumiem, mamo!” ponieważ chciał porównać jak autorki (prawie wszystkie napisały też wspólnie ,,PS i życzę Ci dużo miłości”) poradziły sobie z tym tematem. Oczywiście, nie mogło być tak kolorowo, że wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, albo że płakałam jak bóbr w przypływie tak wielkich emocji serwowanych przez każdą autorkę. No niestety, spodobały mi się zaledwie dwa opowiadania a reszta bardziej wywołała na mojej twarzy taką minę:


Miałam wrażenie, że autorki chcą za bardzo, czyli za łzawo, za emocjonalnie, za uroczo i finalnie za pięknie, tak jakby bohaterki każdego opowiadania były jednocześnie najbardziej pokrzywdzone przez los, by na koniec pławić się w niewyobrażalnym szczęściu, bo przecież wystarczy jedna rozmowa i wszystko układa się jak z nut.

Dopiero Małgorzata Warda przekonała mnie do siebie swoim opowiadaniem ,,Dom w lesie” i gdyby jej opowiadanie było fragmentem pełnowymiarowej książki to sięgnęłabym po nią w ciemno. W tym opowiadaniu autorka kluczy między emocjami czytelnika, w nieoczywisty sposób przekazując to co czują bohaterki. Tu nie jest czarno-biało. Tu autorka wsadza przeróżne barwy, nadając swojej opowieści niepowtarzalny, nieco szokujący klimat. Zupełnie inaczej niż autorki poprzednich opowiadań, w których radość jest radością a żal głęboką rozpaczą. Jedna autora chwyta się nawet tematyki Powstania Warszawskiego i zahacza o literaturę obozową. Ciężki temat, trudny i wyróżniający się na tle innych opowiadań ze zbioru ,,Teraz cię rozumiem mamo!”. Do mnie jednak opowiadanie ,,Wstań, Jadźka” nie przemówiło tak jak zrobił to właśnie ,,Dom w lesie” czy nawet ,,Kocyk w misie”, które mimo świetnego początku i rozwinięcia, końcówkę ma moim zdaniem zbyt wyidealizowaną.

Mimo wszystko czytało mi się to bardzo szybko i łatwo, mimo na przykład takich ,,kwiatków” jak fragment: ,,Rzuciłam się w objęcia mamy i wybuchnęłam płaczem. Łzy płynęły mi po policzkach, a mama z uśmiechem głaskała mnie i całowała po głowie. Pachniała moją mamą i wiedziała, że kocham ją ogromną miłością.” – Wiem, że chodzi o ten szczególny, rozpoznawalny od dzieciństwa zapach, aromat znany nam ze wspomnień, czy to zapach perfum, których używała bliska nam osoba czy inny, na przykład od kremu do rąk, ale w tym kontekście… jak ta mama ma pachnieć? No wiecie, skoro to jej mama? Jakąś inną mamą? Cebulą?

Nie chcę tego zbioru opowiadań nazywać czytadłem, ale takie określenie samo ciśnie się na usta. Nic odkrywczego, jednak jestem pewna, że fanki gatunku znajdą tu coś dla siebie. Chociaż ja łez nie uroniłam, to z pewnością niejedna czytelniczka wzruszy się czytając opowiadania ze zbioru ,,Teraz cię rozumiem, mamo!” bo po to myślę zostały napisane w ten właśnie sposób – by poruszać i wzruszać kobiety, które lubują się w tym gatunku.

Chciałabym, tradycyjnie już, dać kilka cytatów w swojej recenzji, ale teraz jakoś nie mogłam wybrać. Kartkowałam książki kilkanaście razy, podczas czytania nie zanotowałam numeru strony z cytatem, który szczególnie mocno by mnie zainteresował. Jest ich w tej książce wiele. Jedne bardziej wyidealizowane, jedne bardziej przyziemne. Wszystkie jednak starają się zawrzeć jakąś cudowną prawdę o życiu co raz wychodzi lepiej a raz gorzej. Jeśli jesteście ciekawi, to wiece co robić ;P
Kiedy czytałam ten tytuł w okresie majówki, kiedy spędzałam czas ze swoją rodziną, dałam mamie do przeczytania pierwsze opowiadanie z tego zbioru. Po przeczytaniu zapytałam się jej co myśli i powiedziała, że było przyjemne, ale przewidywalne. I tak można określić prawie całą tę książkę. Przyjemna, ale przewidywalna. Jeśli szukacie prezent z okazji Dnia Matki, a wasze rodzicielki lubią ten gatunek, to myślę że na spokojnie można sprezentować im ten tytuł 😊



Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu MUZA!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[książka a ekranizacja #2] ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"

Czytając ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” wiedziałam, że za zapowiadany na okładce zabiorę się niemalże od razu po przeczytaniu książki. Tak faktycznie zrobiłam więc korzystając z wolnej chwili zapraszam Was na drugi post z zaczętej rok temu serii [książka a ekranizacja] Ten tytuł był już w mojej świadomości od dość dawna, a już zwłaszcza jeśli chodzi o film, który na liście netflixa przewijał się u mnie więcej niż kilka razy. Zawsze jednak wzbraniałam się przed obejrzeniem, bo przecież najpierw czytam książki a dopiero później oglądam ich filmowe obrazy i gdy natrafiłam w wakacje na książkowy kiermasz booksale.pl a w jego asortymencie znalazłam egzemplarz „Miłośników..)” to sami wiecie… On sam praktycznie załadował się do mojej zakupowej torby. Nie wiem tylko dlaczego z przeczytaniem zwlekałam aż do jesieni, chyba podświadomie czułam, że ten tytuł potrzebuje odpowiedniego klimatu i nastroju by odebrać go w całej swojej wspaniałości. To samo okaza

"Bez oklasków" czyli Jan Englert szczerze o sobie!

Polubiłam w tej książce to, że jest ona żywą historią, niejako zobrazowaniem wydarzeń i chronologii Polskiej Sceny Teatralnej i Filmowej. I polubiłam też te uczucia, które we mnie wywołała – przypomniała mi bowiem jak bardzo lubię teatr i jak bardzo lubię być nie tylko widzem. Był przecież czas, kiedy z teatrem wiązałam swoją przyszłość a pozalekcyjną część swojej edukacji spędzałam właśnie w kołach teatralnych i grupie aktorskiej. Jan Englert w rozmowie z Kamilą Drecką przedstawił ciekawy punkt widzenia. Swój punkt widzenia na świat, który warto poznać i to w tej książce jest równie ważne jak sama otoczka rzeczowego i dobrze przygotowanego wywiadu. Napisanie recenzji „Bez oklasków” zajęło mi okrutnie dużo czasu, głównie ze względu na to, że nie mogłam patrzeć w ekran laptopa dłużej niż piętnaście minut, ale też dlatego, ciężko mi było zebrać po niej myśli. Sama rozmowa wywołała u mnie całą kaskadę przeróżnych odczuć od radości po nostalgię. „Jan Englert mówi o sobie, że jest złożony

[RECENZJA PATRONACKA] "Wszystko już było" Marta Lenkowska

No i stało się! Debiut literacki Marty Lenkowiskiej już śmiga na rynku wydawniczym zbierając same pozytywne opinie. To dla mnie książka wyjątkowa pod wieloma względami, między innymi dlatego, że to także mój… DEBIUT PATRONACKI! Tak, dobrze czytacie, moje logo po raz pierwszy pojawiło się oficjalnie na okładce książki, którą możecie już zamawiać w księgarniach! A jeśli chcecie dowiedzieć się co mnie w tej książce dodatkowo ujęło to zapraszam na szczerą recenzję patronacką :) Przypomnij sobie kiedy ostatnio przygniotło Cię poczucie bezradności i okrutnej pustki. Przypomnij sobie i chodź ze mną w podróż do pachnącej i słonecznej Portugali. Zobaczymy blaski i cienie sławy, odtworzymy rodzinne więzi, naprawimy błędy przeszłości i na nowo pokochamy… siebie, innych, miejsca i smaki. Zobaczymy przemiany na lepsze i gorsze, będziemy świadkami dowodów ludzkiej dobroci. Powtarzaj za mną „Wszystko już było” , ale może być raz jeszcze. „Częściowa utrata pamięci to przekleństwo czy błogosławieństwo?