Sięgnęłam po ,,Jak czerpać radość z pracy” mając nadzieję, że tym razem książka Marie Kondo do mnie przemówi. Liczyłam, że współautor [nazwisko] wspomoże autorkę i doda do treści trochę świeżego spojrzenia. Trochę się jednak zawiodłam. Podejrzewałam, że nie wszystko pójdzie dobrze i miałam rację. Dostałam poradnik pełen oczywistej treści, przedstawionej w, moim zdaniem przekombinowany, sposób. Autorzy pod lupę biorą pracowników korporacji, wysoko postawionych dyrektorów, zarządców projektowych i specjalistów pracujących z klientami. Pobieżnie zajmują się pracownikami z zespołów projektowych czy zwykłych, szarych pracowników administracyjnych. Oczywiście, część ,,wiedzy” można odnieść do różnych grup zawodowych, jednak nie tego spodziewałabym się po autorach z taką renomą. Marie Kondo była mi już wcześniej znana, a Scott Sonenshein już niekoniecznie, ale wystarczyła chwila by oboje sprawdzić w wyszukiwarce i poczytać o ich nagrodach czy wykształceniu.
Mam wrażenie, że poradnik ,,Jak czerpać radość z pracy” jest całkowicie przegadany. Autorka zamiast dawać przykłady, opisywać jak realnie wpływają, proponowane przez nich rozwiązania, na nasze życie a zamiast tego co chwila mamy tłumaczenie, dlaczego autorka tak a nie inaczej poprowadziła swoje życie. Te fragmenty pełne ,,prywaty” przeplatają się z ciągle powtarzanymi frazesami o radości, o sprzątaniu i pozbywaniu się rzeczy, które nie przynoszą nam radości. Bardziej podobały mi się rozdziały pisane przez Scotta Sonensheina. Było w nich więcej treści, więcej opisów, ale mam wrażenie, że tutaj, współautor nie potraktował książki jako wywiadu z samym sobą, dlatego czuje się jakby jego część książki była bardziej ,,treściwa” niż część Marie Kondo.
,,Magia sprzątania” kompletnie do mnie nie przemówiła. Zaczęłam czytać tę książkę jako przerywnik. Miałam ją na telefonie, gdy testowałam darmowy okres próbny empik go i niestety, ale nie skończyłam tej książki. Pomysły na rozplanowanie sprzątania może i były trafione, jednak nie mogłam przekonać się do myśli, że moje całe życie ulegnie zmianie jak zacznę składać skarpetki jej metodą. Ja wiem co zaraz powiecie, że to nie jest sens tej książki, bo chodzi o to, żeby dotknąć każdej rzeczy, żeby odpowiedzieć sobie czy dana rzecz daje mi radość i podziękować jej za ,,czas pracy”, ale czy naprawdę możemy oczekiwać, że zmieni się nasze życie jeśli zaczniemy sprzątać tak jak chce tego autorka książki? Ale wróćmy do ,,Jak czerpać radość z pracy” – bo ta książka, jest tak samo jak jej poprzedniczka, po prostu przegadana. W tej książce brakowało mi tu obrazków, poglądowych komiksów czy schematów, tak jakby ,,Jak czerpać radość z pracy” na siłę chciałaby być superpoważną pozycją w kanonie literatury naukowej. Niestety, autorzy poszli w minimalizm z dodatkami a przesadzili z tekstem – mimo, że objętościowo ta książka nie jest w cale tak obszerna. Po prawie dwóch miesiącach od przeczytania nie wiele pamiętam z całej tej ilości treści, oprócz tego, że Marie Kondo lubi sprzątać i lubi uczyć tego innych.
,,Jak czerpać radość z pracy” ma też sporo plusów. Fragmenty o porządkowaniu kontaktów czy skrzynki mailowej mogą przydać się nie tylko w naszej pracy. Uniwersalne przemyślenia, które znajdziemy w treści są posegregowane tematycznie, więc w każdej chwili możemy zajrzeć do spisu treści, by wrócić do tego rozdziału, który chcemy sobie przypomnieć – samo to znacznie ułatwia czytanie.
Jeśli jednak mam być szczera, to ,,Jak czerpać radość z pracy, nie zachwyciła mnie tak, jakbym się tego spodziewała. Było w niej kilka ciekawych elementów, jednak nie do końca one do mnie przemawiały. Raczej ciężko mi będzie wprowadzić zaproponowane ,,rozwiązania” w życie, ale ten zarzut pojawił się z mojej strony także przy poprzednim poradniku – widać, że książka jest tematycznie bliższa amerykańskim modelom firm i poświęcona zupełnie innej mentalności. Brakuje na naszym podwórku pozycji poradnikowej z prawdziwego zdarzenia, takiej dostosowanej do polskich realiów firm i korporacji. Nie znaczy to, że absolutnie nikt nie znajdzie w ,,Jak czerpać radość z pracy” czegoś dla siebie. Uważam nawet, że takich osób będzie dość sporo – dlatego zachęcam do zapoznania się z tą pozycją na sklepowej półce, do przejrzenia spisu treści i poczytania fragmentów, by samemu przekonać się czy ten tytuł będzie dla Was odpowiedni.
Mam wrażenie, że poradnik ,,Jak czerpać radość z pracy” jest całkowicie przegadany. Autorka zamiast dawać przykłady, opisywać jak realnie wpływają, proponowane przez nich rozwiązania, na nasze życie a zamiast tego co chwila mamy tłumaczenie, dlaczego autorka tak a nie inaczej poprowadziła swoje życie. Te fragmenty pełne ,,prywaty” przeplatają się z ciągle powtarzanymi frazesami o radości, o sprzątaniu i pozbywaniu się rzeczy, które nie przynoszą nam radości. Bardziej podobały mi się rozdziały pisane przez Scotta Sonensheina. Było w nich więcej treści, więcej opisów, ale mam wrażenie, że tutaj, współautor nie potraktował książki jako wywiadu z samym sobą, dlatego czuje się jakby jego część książki była bardziej ,,treściwa” niż część Marie Kondo.
,,Najnowsza książka autorki kultowej ,,Magii sprzątania", która zrewolucjonizowała myślenie o porządkowaniu. Tym razem możemy skorzystać z rad, jak doprowadzić do ładu biura i gabinety. Uporządkowanie fizycznej przestrzeni jednak nie wystarczy, aby praca szła gładko. Aby naprawdę doświdczyć radości w życiu zawodowym, trzeba uporządkować każdy jego aspekt, w tym pocztę elektroniczną, dane cyfrowe, sieci kontaktów, czas pracy, podejmowanie decyzji i organizowanie zebrań, niematerialne aspekty działalności zawodowej.
Do pracy nad książką Marie Kondo zaprosiła Scotta Sonensheina - psychologa organizacji oraz wykładowcę biznesu na Rice Univeristy. Sonenshein pokazuje, sięgając po najnowsze badania, jak możemy odnieść sukces i odnaleźć satysfakcję w pracy, lepiej wykorzystując to, co już mamy - zarówno jeśli chodzi o umiejętności i wiedzę, jak i przedmioty materialne."
,,Magia sprzątania” kompletnie do mnie nie przemówiła. Zaczęłam czytać tę książkę jako przerywnik. Miałam ją na telefonie, gdy testowałam darmowy okres próbny empik go i niestety, ale nie skończyłam tej książki. Pomysły na rozplanowanie sprzątania może i były trafione, jednak nie mogłam przekonać się do myśli, że moje całe życie ulegnie zmianie jak zacznę składać skarpetki jej metodą. Ja wiem co zaraz powiecie, że to nie jest sens tej książki, bo chodzi o to, żeby dotknąć każdej rzeczy, żeby odpowiedzieć sobie czy dana rzecz daje mi radość i podziękować jej za ,,czas pracy”, ale czy naprawdę możemy oczekiwać, że zmieni się nasze życie jeśli zaczniemy sprzątać tak jak chce tego autorka książki? Ale wróćmy do ,,Jak czerpać radość z pracy” – bo ta książka, jest tak samo jak jej poprzedniczka, po prostu przegadana. W tej książce brakowało mi tu obrazków, poglądowych komiksów czy schematów, tak jakby ,,Jak czerpać radość z pracy” na siłę chciałaby być superpoważną pozycją w kanonie literatury naukowej. Niestety, autorzy poszli w minimalizm z dodatkami a przesadzili z tekstem – mimo, że objętościowo ta książka nie jest w cale tak obszerna. Po prawie dwóch miesiącach od przeczytania nie wiele pamiętam z całej tej ilości treści, oprócz tego, że Marie Kondo lubi sprzątać i lubi uczyć tego innych.
,,Jak czerpać radość z pracy” ma też sporo plusów. Fragmenty o porządkowaniu kontaktów czy skrzynki mailowej mogą przydać się nie tylko w naszej pracy. Uniwersalne przemyślenia, które znajdziemy w treści są posegregowane tematycznie, więc w każdej chwili możemy zajrzeć do spisu treści, by wrócić do tego rozdziału, który chcemy sobie przypomnieć – samo to znacznie ułatwia czytanie.
Jeśli jednak mam być szczera, to ,,Jak czerpać radość z pracy, nie zachwyciła mnie tak, jakbym się tego spodziewała. Było w niej kilka ciekawych elementów, jednak nie do końca one do mnie przemawiały. Raczej ciężko mi będzie wprowadzić zaproponowane ,,rozwiązania” w życie, ale ten zarzut pojawił się z mojej strony także przy poprzednim poradniku – widać, że książka jest tematycznie bliższa amerykańskim modelom firm i poświęcona zupełnie innej mentalności. Brakuje na naszym podwórku pozycji poradnikowej z prawdziwego zdarzenia, takiej dostosowanej do polskich realiów firm i korporacji. Nie znaczy to, że absolutnie nikt nie znajdzie w ,,Jak czerpać radość z pracy” czegoś dla siebie. Uważam nawet, że takich osób będzie dość sporo – dlatego zachęcam do zapoznania się z tą pozycją na sklepowej półce, do przejrzenia spisu treści i poczytania fragmentów, by samemu przekonać się czy ten tytuł będzie dla Was odpowiedni.
Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu MUZA!
Komentarze
Prześlij komentarz