Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

,,Księga Ogni" czyli 266 lat wstecz.

Do ,,Księgi Ogni” musiałam długo się przekonywać. Po pierwsze dlatego, że nie lubię książek pisanych z perspektywy pierwszej osoby. Po drugie dla tego, że mimo wymyślonych wydarzeń dziejących się w książce, akcja dzieje się niejako w rzeczywistości (pomijając fakt, że akcja rozgrywa się 266 temu licząc od obecnego roku). ,,Księga ogni” należy do gatunku fikcji historycznej, co po powieści ,,Łabędź i Złodzieje”* skutecznie mnie i odpycha i przyciąga jednocześnie. Jest rok 1752. Anglia. Młoda dziewczyna o imieniu Agnes Trussel żyje wraz z rodziną w małej wiosce w Sussex. Wiedzie im się dosyć średnio. Kolokwialnie mówiąc ,,jest dużo gęb do wykarmienia” a nie ma z czego. Agnes ma trzy siostry i jednego brata, ale nie jest najstarsza z całej tej zgrai. Jej ojciec łapie się każdej pracy jaką znajdzie, matka zajmuje się domem i najmłodszym dzieckiem. Agnes wraz z rodzeństwem pomagają jak mogą. To gotują, to wieczorami przędzą lub tkają. Jest wczesna jesień a Agnes ukrywa straszną

Trylogia ,,Czarnego Maga" [SPOILERY]

Trylogia ,,Czarnego Maga” to kolejna seria, do której wróciłam po bardzo długiej przerwie. ,,Gildię Magów” zaczęłam czytać bowiem w liceum, czyli bodajże 5 lat temu! Nigdy potem jej nie skończyłam, a wracając do niej teraz pamiętałam wszystkie szczegóły, które przeczytałam x lat wcześniej. Dzięki temu nie musiałam zaczynać jej od początku. Mamy tu bowiem historię dość łatwą i prostą. Jest sobie królestwo, którym rządki Król i jest też sobie tytułowa Gildia Magów, która na polecenie króla raz do roku urządza tak zwane ,,czystki”, które mają na celu wypędzenie poza wewnętrzne mury miasta wszelkiego złodziejstwa. Takie jest jednak założenie, w praktyce zostają też wypędzeni wszyscy biedacy i chorzy a złodzieje nic sobie z tych czystek nie robią. Podczas jednej z takich akcji poznajemy Soneę. Dziewczynę ze slumsów żyjącą ze swoją ciotką i wujkiem. Sonea oburzona złym traktowaniem jej rodziny i przyjaciół dołącza się do protestujących biedaków i rzuca kamieniami w magów osłon

Muzeum Narodowe w Warszawie.

Od zawsze chciałam wybrać się do Muzeum Narodowego w Warszawie. Do tej pory, mimo że bywam w stolicy dość regularnie, nie miałam okazji. Zawsze w planach było coś innego, lub po prostu słodkie lenistwo przejmowało nade mną władzę i wolałam zostać w mieszkaniu niż tułać się komunikacją miejską w jedną a potem w drugą stronę. W końcu jednak pewien Lis zrobił mi niespodziankę i z samego rana zabrał na małą wycieczkę, podczas której dane mi spełnić swoje małe marzenie. Lis wybrał wprost cudowną pogodę. Wietrzną, chłodną i deszczową, dzięki czemu nie było Nam szkoda spędzić cały dzień w budynku. Od samego wejścia byłam oszołomiona prostotą  a jednocześnie pięknem budynku. Jasne marmury, ogromne choć nie przytłaczające przestrzenie. Kuszeni charakterystycznym, przyjemny zapachem sztuki zaczęliśmy zwiedzać. Budynek Muzeum Narodowego w Warszawie (od frontu, widok wejścia) Ciekawostka- budynek MN połączony jest z położonym w sąsiedztwie Muzeum Wojska Polskiego, które polecam zwiedzi