Przejdź do głównej zawartości

,,PS I życzę Ci dużo miłości"/,,Grzeszne święta" - czyli Świąteczny Pakiet od Wydawnictwa MUZA!

Jako dzieci wierzymy we wszechobecną magię.
Legendy i przypowieści o Wróżce Zębuszce, Wielkanocnym Zającu i oczywiście o Świętym Mikołaju tworzą nasze dzieciństwa i zachowują nas w błogim stanie radości i szczęścia. Do czasu, kiedy dorastając odkrywamy, że pieniążki pod poduszką zostawiają nam rodzice, Zając tak naprawdę nie chowa czekoladowych jajek a Mikołaj po prostu nie istnieje. W biegu życia zapominamy gdzieś o tych pięknych legendach, które były dla nas takie ważne. Biała zima kojarzy nam się nie z zabawami na śniegu a z odśnieżaniem podjazdu czy samochodu, ze staniem na zimnie i modleniem się by silnik odpalił. W święta nie wyczekujemy pierwszej gwiazdki a głowimy się ile osób przyjedzie do nas do domu i co komu kupić w ramach prezentu. Gubimy dziecięcą radość i zastępujemy ją twardą i szorstką niczym szczota ryżowa dorosłą rzeczywistością. Fakt – istnieją książki, w które tak ochoczo, my czytelnicy uciekamy, ale nawet najlepsza powieść nie zastąpi tej dziecięcej niewinności przesiadywania pod choinką w oczekiwaniu na dźwięk dzwoneczków przy saniach Mikołaja. 

Z takim właśnie podejściem zabrałam się za pakiet przesłany mi przez Wydawnictwo MUZA.


,,PS I życzę Ci dużo miłości” to zbiór świątecznych opowiadań polskich autorek. Książka miała swoją premierę 28 października czyli jeszcze na dłuuugo przed zwyczajową świąteczną gorączką aby delikatnie wprowadzić czytelników w ten gorący i pełny napięcia okres.
Tematyka wszystkich opowiadań jest podobna, fabuły trochę się od siebie różnią, ale głównym motywem całej książki są listy i pocztówki, które docierają do adresatów po kilku (jak nie kilkunastu) latach od nadania. Docierają w różnych formach – dostarczone z opóźnieniem przez pocztę, gubione gdzieś w toku segregacji przesyłek, albo po prostu przetrzymane przez bliskich głównych bohaterów. Ten motyw, który jednocześnie jest katalizatorem wszelkich zdarzeń fabularnych jest całkiem udany, a każda autorka postarała się zawrzeć go jak najlepiej w swoim tekście aby zadowolić nim czytelnika. ,,PS I życzę Ci dużo miłości to miszmasz przesłodkich i przeuroczych opowiastek o miłości, dawaniu drugiej szansy i przebaczaniu. Bohaterowie opowiadań nie są mdli, mają swoje charaktery, dążą do zamierzonych przez sobie celów a przy tym pozostają swobodni, niezbudowani na siłę.

,,Nasze święta zawsze były słodkie. Rodzicie jako lekarze mieli jasne stanowisko w sprawie dawania dzieciom słodyczy i ich wpływu na zdrowie, więc na co dzień specjalnie nas pod tym względem nie rozpieszczali. Mama stosowała oczywiście w kuchni swoje kulinarne sztuczki i potrafiła przyrządzić znakomite desery, używając znikomej ilości cukru i tłuszczu, ale ciężkich ciast w czekoladowej polewie, krówek i trufli nie jadaliśmy często. Święta jednak rządziły się swoimi prawami.”

Z całej książki tak najbardziej podobały mi się dwa opowiadania - ,,Kłębek wskazidrożek” Magdaleny Knedler oraz ,,Zgubione życzenie” Małgorzaty Wardy Traktowały one o czymś więcej niż tylko o posypanych brokatem historiach miłosnych rodem z ekranów polskich kin. Miały w sobie ten element, który sprawiał, że ich fabuła była ciekawa i interesująca. Aż chciałoby się przeczytać co było dalej, poznać dalsze losy bohaterów. Może sprawiała to ich ,,inna” tematyka lub motywy troszkę odbiegające od typowych dla tego gatunku literatury wzorców a może sprawił to styl, który bardziej przypadł mi do gustu niż innych autorek, ale te dwa opowiadania zachęciły mnie bym przynajmniej zainteresowała się twórczością tych dwóch autorek. ,,P.S. I życzę Ci dużo miłości” przywraca czytelnikowi w magię świąt i na nowo pokazuje świat, w którym oprócz szarej codzienności jest miejsce na miłość, przebaczenie, drugą szansę. Opowiadania sprawiły, że się uśmiechnęłam i poczułam ducha świąt już w listopadzie.

,,Zbliżyli się do siebie. Od ich ostatniego spotkania wiele się zmieniło. Potrafili zarwać pół nocy, nie mogąc nacieszyć się długimi rozmowami przez telefon. Dominik był oczarowany jej dojrzałym podejściem do życia i tym, że tak odważnie spełnia swoje marzenia. Zosia podziwiała go za spokój i za to, że ma dla innych tak wiele cierpliwości.”


W przypadku ,,Grzesznych Świąt” sprawy mają się niestety zupełnie inaczej. I mówię to nie tylko dla tego, że ja i polscy autorzy mamy ze sobą nie po drodze. Podczas gdy w ,,PS I życzę Ci dużo miłości” autorki jeszcze zaskarbiły sobie moją sympatię, tak autorki tworzące opowiadania do ,,Grzesznych Świąt” sprawiły, że po ich twórczość już raczej nie sięgnę. Fabuła każdego z opowiadań przedstawionych w tym zbiorze kuleje, a jedna z drugą ledwo trzyma się całości. Sztampa goni szablon a przejaskrawieni bohaterowie działają czytelnikowi na nerwy. 

,,Gdy już mój oddech się uspokoił, a ciało nieco ochłonęła, spojrzałam na mężczyznę, w którego objęciach się znajdowałam. Myślałam, że pojawią się wyrzuty sumienia, że zacznę żałować, ale… nic takiego nie nastąpiło. Mimo to nie byłabym sobą, gdybym nie pozwoliła sobie na drobną uszczypliwość.
-Dopiąłeś swego. Uwiodłeś mnie – rzuciłam mu prosto w twarz, zadziornie mrużąc oczy.
Janek uniósł wysoko prawą brew i nim spostrzegłam, znalazł się pode mną, a ja siedziałam mu na biodrach. Tłumiąc pisk zaskoczenia, poruszyłam się na jego nabrzmiewającej erekcji.”

I ja wiem co zaraz powiecie – książek erotycznych tak jak filmów tego typu nie czyta się dla fabuły. Jednak sięgając po książkę oczekuję od niej nieco więcej niż tylko scen dzikiego seksu. Czytając niektóre opowiadania miałam też wrażenie, że zamiast autorki napisał je jakiś autor – raziło mnie w oczy ,,typowo męskie” spojrzenie na świat. Bohaterowie byli albo super zatwardziałymi, odnoszącymi sukcesu osobami, albo kompletnymi ,,ciapciakami” co na prostej drodze potrafią sobie skręcić kark. Nie było niczego pomiędzy co potrafiło mnie, jako czytelnika zmęczyć i zniechęcić. Czytałam jednak dalej bo pomimo całego nieporozumienia z bohaterami i fabułą to opisy scen erotycznych są po prostu mistrzowskie. Erotyka to mocny punkt tej książki, wyrównujący szalę oceny :) Opisy były bardzo obrazowe, atmosfera między postaciami była wyczuwalna i same te sceny, mówiąc kolokwialnie, robią tu robotę.

,,Nawet jeśli rzeczywiście mam pewien problem, co w tym złego, że jestem zakupoholiczką tylko przez jeden miesiąc w roku?
-Ty fiu*a potrzebujesz, nie dziesiątego krasnala na komodę, bombek, które i tak zalegać będą w kartonach, i stroika, który zupełnie nie pasuje do całej reszty. – Zerkam na nią teatralnie oburzona, wiedząc do czego zmierza.
-Powinnaś trochę zaszaleć. Spójrz, ja po jednonocnej przygodzie z Robertem od razu zaszłam w ciążę z bliźniakami i byliśmy szczęśliwym małżeństwem przez prawie sześć lat.
Tak, byli. Dopóki dosłownie nie wystawił jej z dziećmi za drzwi, bo zrozumiał, że ,,potrzebuje przestrzeni.”
-Wiesz, że liczba takich przypadków jest znikoma? Prawdopodobnie jesteście jedyną parą, która przetrwała, a i tak w końcu się rozstaliście.”

Cieszę się też, że ,,Grzeszne Święta” zbierają w sobie istny miszmasz gatunkowy bo między zwykłymi obyczajówkami znajdziemy tam też kryminał a nawet wątki fantastyczne, co też trochę ratuje całą tę książkę. Do tego na koniec każdego opowiadania autorki podzieliły się swoimi świątecznymi przepisami, nawiązującymi do swoich tekstów, co też jest mocnym punktem całej książki. Myślę, że nie jeden przepis wypróbuję w te święta :) 

Nie lubię oceniania książek w skali, ale dla tej zrobię wyjątek – 5/10 
(Za fabułę – 4/10. Za bohaterów – 4/10. Za erotyzm – 7/10.)



Książki miałam przyjemność recenzować dzięki Wydawnictwu MUZA! A dla moich obserwatorów na instagramie trwa Mikołajkowe rozdanie, w którym do wygrania są dwa pakiety książek wymienionych powyżej! 

Zapraszam do wzięcia udziału, wygrywają dwie osoby :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[książka a ekranizacja #2] ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"

Czytając ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” wiedziałam, że za zapowiadany na okładce zabiorę się niemalże od razu po przeczytaniu książki. Tak faktycznie zrobiłam więc korzystając z wolnej chwili zapraszam Was na drugi post z zaczętej rok temu serii [książka a ekranizacja] Ten tytuł był już w mojej świadomości od dość dawna, a już zwłaszcza jeśli chodzi o film, który na liście netflixa przewijał się u mnie więcej niż kilka razy. Zawsze jednak wzbraniałam się przed obejrzeniem, bo przecież najpierw czytam książki a dopiero później oglądam ich filmowe obrazy i gdy natrafiłam w wakacje na książkowy kiermasz booksale.pl a w jego asortymencie znalazłam egzemplarz „Miłośników..)” to sami wiecie… On sam praktycznie załadował się do mojej zakupowej torby. Nie wiem tylko dlaczego z przeczytaniem zwlekałam aż do jesieni, chyba podświadomie czułam, że ten tytuł potrzebuje odpowiedniego klimatu i nastroju by odebrać go w całej swojej wspaniałości. To samo okaza

"Bez oklasków" czyli Jan Englert szczerze o sobie!

Polubiłam w tej książce to, że jest ona żywą historią, niejako zobrazowaniem wydarzeń i chronologii Polskiej Sceny Teatralnej i Filmowej. I polubiłam też te uczucia, które we mnie wywołała – przypomniała mi bowiem jak bardzo lubię teatr i jak bardzo lubię być nie tylko widzem. Był przecież czas, kiedy z teatrem wiązałam swoją przyszłość a pozalekcyjną część swojej edukacji spędzałam właśnie w kołach teatralnych i grupie aktorskiej. Jan Englert w rozmowie z Kamilą Drecką przedstawił ciekawy punkt widzenia. Swój punkt widzenia na świat, który warto poznać i to w tej książce jest równie ważne jak sama otoczka rzeczowego i dobrze przygotowanego wywiadu. Napisanie recenzji „Bez oklasków” zajęło mi okrutnie dużo czasu, głównie ze względu na to, że nie mogłam patrzeć w ekran laptopa dłużej niż piętnaście minut, ale też dlatego, ciężko mi było zebrać po niej myśli. Sama rozmowa wywołała u mnie całą kaskadę przeróżnych odczuć od radości po nostalgię. „Jan Englert mówi o sobie, że jest złożony

[RECENZJA PATRONACKA] "Wszystko już było" Marta Lenkowska

No i stało się! Debiut literacki Marty Lenkowiskiej już śmiga na rynku wydawniczym zbierając same pozytywne opinie. To dla mnie książka wyjątkowa pod wieloma względami, między innymi dlatego, że to także mój… DEBIUT PATRONACKI! Tak, dobrze czytacie, moje logo po raz pierwszy pojawiło się oficjalnie na okładce książki, którą możecie już zamawiać w księgarniach! A jeśli chcecie dowiedzieć się co mnie w tej książce dodatkowo ujęło to zapraszam na szczerą recenzję patronacką :) Przypomnij sobie kiedy ostatnio przygniotło Cię poczucie bezradności i okrutnej pustki. Przypomnij sobie i chodź ze mną w podróż do pachnącej i słonecznej Portugali. Zobaczymy blaski i cienie sławy, odtworzymy rodzinne więzi, naprawimy błędy przeszłości i na nowo pokochamy… siebie, innych, miejsca i smaki. Zobaczymy przemiany na lepsze i gorsze, będziemy świadkami dowodów ludzkiej dobroci. Powtarzaj za mną „Wszystko już było” , ale może być raz jeszcze. „Częściowa utrata pamięci to przekleństwo czy błogosławieństwo?