Przejdź do głównej zawartości

,,Pacjentka" Alex Michaelides

Muszę przyznać, że ,,Pacjentka” skusiła mnie swoim opisem. Sam motyw artysty zamkniętego w zakładzie psychiatrycznym jest mi znany (,,Łabędź i Złodzieje” Elizabeth Kostova). To właśnie przez ten wątek sięgnęłam po ,,Pacjentkę”. Spodziewałam się skomplikowanego dochodzenia prawdy, zagadki tak skomplikowanej, że rozwiązanie jej samemu byłoby praktycznie niemożliwe. I po przeczytaniu jej, jestem absolutnie pewna, że autor spełnił te oczekiwania, ale niestety inaczej niż każdy by się tego spodziewał. 
,,Pacjentka"

Tytułową pacjentką jest Alicia Berenson. Trzydziestotrzyletnia malarka pochodząca z Wielkiej Brytanii. Jej historią zainteresowała się cała Anglia, bowiem któregoś wieczora zabiła swojego męża i od tamtej pory słowem się nie odezwała. Wszyscy chcieliby wiedzieć co stało się tamtego wieczora, dlaczego Alicia zabiła męża, znanego fotografa i dlaczego nic od tamtego czasu nie mówi. Ta zagadka jest swoistą szansą dla Theo Faber'a- psychoterapeuty sądowego. Podejmuje on pracę w The Grove, szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze, do którego trafiła Alicia. Theo ma zamiar dowiedzieć się jakie jest źródło tego milczenia i nakłonić ją do mówienia. 

,,Drzwi wejściowe były otwarte. W domu panowała ciemność; nie działał żaden włącznik światła. Policjanci pokonali przedpokój i weszli do salonu. Poświecili po nim latarkami, tnąc mrok snopami światła. Alicia stała przy kominku. Jej biała koszula nocna upiornie lśniła. Alicia wydawała się obojętna na obecność funkcjonariuszy. Znieruchomiała, skamieniała niczym lodowy posąg, a na jej twarzy malowało się dziwne przerażenie, jakby zmagała się z panicznym strachem.” 

Z początkiem książki byłam zawiedziona. Alici w książce było mało, pojawiała się epizodycznie, co kilkanaście stron. A i te wzmianki nie wprowadzały niczego sensownego do całości. Pojawiają się kartki z jej pamiętnika, trochę wtrąceń dotyczących jej pobytu w The Grove. Jednak dominującą częścią jest życie samego Theo. Tego mamy aż nadto. Wydawać by się mogło, że nie jest to książka o Alici Berenson a właśnie o samym Theo, gdzie pacjentka gra tu tylko rolę epizodyczną. 

,,Pamiętam, jak sobie pomyślałem, że to jest to. To była miłość. Rozpoznałem ją od razu i było dla mnie jasne, że nigdy czegoś takiego nie zaznałem. Moje poprzednie związki były krótkie, niesatysfakcjonujące dla obu stron. Jako student zebrałem się na odwagę, wspomagając się wielką ilością alkoholu, i straciłem dziewictwo z Kanadyjką studiującą socjologię, niejaką Meredtih, dziewczyną z aparatem ortodontycznym, który poranił mi wargi w czasie, gdy się całowaliśmy. Potem był szereg nijakich związków. Nie udawało mi się znaleźć wyjątkowej więzi, za którą tęskniłem. Wierzyłem, że jestem zbyt zniszczony, niezdolny do bliskości. Teraz jednak, za każdym razem gdy słyszałem zaraźliwy śmiech Kathy, przepływa przeze mnie fala ekscytacji.” 

Do połowy książki miałam już wyrobioną opinię i zaplanowany pierwszy zamysł na recenzję. Chciałam jednak przeczytać tę powieść do końca, licząc, że jeszcze los się odmieni a historia nabierze tempa. Nie pomyliłam się i nie zawiodłam. Akcja książki przyśpiesza, z pozoru nieważne wątki, powtarzane sekwencje, które mogą nudzić, nabierają znaczenia a całość jak puzzle- układa się powoli (i tak szybciej niż sam początek!). Postać Alici powoli zaczyna nabierać wielu wymiarów, historia życiowa Theo zaczyna nabierać barw. Postacie drugoplanowe pokazują swoje prawdziwe oblicza, aż w końcu sytuacja obraca się o 180 stopni. Rozwiązanie zagadki, które tylko teoretycznie, autor podaje nam na talerzu okazuje się zupełnie inne. Trzeba oddać, że musiałam zmienić zdanie i swoją opinię. Nagle okazało się, że cały ten początek, te niby nie ważne wątki, które uważałam za przesadne, lub potraktowane po macoszemu, nabrały głębszego znaczenia i ułożyły się w całość. ,,Pacjentkę” można opisać w dwóch słowach- ,,szokująca” i ,,intrygująca”. Zakończenie miażdży i udowadnia, że autor miał dobry pomysł na książkę. I tu moja opinia mogłaby się skończyć. Jednak muszę poruszyć też pewną kwestię, która pozostawia wiele do życzenia. Mianowicie wykonanie całości. Język jakim napisana jest ,,Pacjentka” zakrawa o tanie pisemko. 

,,Zastałem ją w salonie, skuloną na kanapie. Trzymała na kolanach gigantyczną torbę prażynek krewetkowych, wyciągała je czerwonymi lepkimi palcami i pakowała do ust. Wiecznie je takie gówno, nic dziwnego, że przytyła.” 

Faktycznie jest łatwy i prosty przez co powieść czyta się bardzo szybko. Ale po bestsellerowym thrillerze psychologicznym spodziewałabym się czegoś więcej. Na przykład tego by przy czytaniu musieć się skupić. Język sprawia, że książka traci bardzo dużo. Niestety sama historia nie wystarczy by czytelnik był nią pochłonięty (przynajmniej dla mnie). Dobrze by było, by sama zawiła historia była napisana językiem poważnym, wymagającym skupienia i zastanowienia się nad tym co się czyta. Tu tego nie ma i po prostu człowiek leci przez tę książkę jak przez kolejne czytadło. A szkoda, bo historia jest nieźle skonstruowana i pomyślana.

Trzymajcie się!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[książka a ekranizacja #2] ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"

Czytając ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” wiedziałam, że za zapowiadany na okładce zabiorę się niemalże od razu po przeczytaniu książki. Tak faktycznie zrobiłam więc korzystając z wolnej chwili zapraszam Was na drugi post z zaczętej rok temu serii [książka a ekranizacja] Ten tytuł był już w mojej świadomości od dość dawna, a już zwłaszcza jeśli chodzi o film, który na liście netflixa przewijał się u mnie więcej niż kilka razy. Zawsze jednak wzbraniałam się przed obejrzeniem, bo przecież najpierw czytam książki a dopiero później oglądam ich filmowe obrazy i gdy natrafiłam w wakacje na książkowy kiermasz booksale.pl a w jego asortymencie znalazłam egzemplarz „Miłośników..)” to sami wiecie… On sam praktycznie załadował się do mojej zakupowej torby. Nie wiem tylko dlaczego z przeczytaniem zwlekałam aż do jesieni, chyba podświadomie czułam, że ten tytuł potrzebuje odpowiedniego klimatu i nastroju by odebrać go w całej swojej wspaniałości. To samo okaza

"Bez oklasków" czyli Jan Englert szczerze o sobie!

Polubiłam w tej książce to, że jest ona żywą historią, niejako zobrazowaniem wydarzeń i chronologii Polskiej Sceny Teatralnej i Filmowej. I polubiłam też te uczucia, które we mnie wywołała – przypomniała mi bowiem jak bardzo lubię teatr i jak bardzo lubię być nie tylko widzem. Był przecież czas, kiedy z teatrem wiązałam swoją przyszłość a pozalekcyjną część swojej edukacji spędzałam właśnie w kołach teatralnych i grupie aktorskiej. Jan Englert w rozmowie z Kamilą Drecką przedstawił ciekawy punkt widzenia. Swój punkt widzenia na świat, który warto poznać i to w tej książce jest równie ważne jak sama otoczka rzeczowego i dobrze przygotowanego wywiadu. Napisanie recenzji „Bez oklasków” zajęło mi okrutnie dużo czasu, głównie ze względu na to, że nie mogłam patrzeć w ekran laptopa dłużej niż piętnaście minut, ale też dlatego, ciężko mi było zebrać po niej myśli. Sama rozmowa wywołała u mnie całą kaskadę przeróżnych odczuć od radości po nostalgię. „Jan Englert mówi o sobie, że jest złożony

[RECENZJA PATRONACKA] "Wszystko już było" Marta Lenkowska

No i stało się! Debiut literacki Marty Lenkowiskiej już śmiga na rynku wydawniczym zbierając same pozytywne opinie. To dla mnie książka wyjątkowa pod wieloma względami, między innymi dlatego, że to także mój… DEBIUT PATRONACKI! Tak, dobrze czytacie, moje logo po raz pierwszy pojawiło się oficjalnie na okładce książki, którą możecie już zamawiać w księgarniach! A jeśli chcecie dowiedzieć się co mnie w tej książce dodatkowo ujęło to zapraszam na szczerą recenzję patronacką :) Przypomnij sobie kiedy ostatnio przygniotło Cię poczucie bezradności i okrutnej pustki. Przypomnij sobie i chodź ze mną w podróż do pachnącej i słonecznej Portugali. Zobaczymy blaski i cienie sławy, odtworzymy rodzinne więzi, naprawimy błędy przeszłości i na nowo pokochamy… siebie, innych, miejsca i smaki. Zobaczymy przemiany na lepsze i gorsze, będziemy świadkami dowodów ludzkiej dobroci. Powtarzaj za mną „Wszystko już było” , ale może być raz jeszcze. „Częściowa utrata pamięci to przekleństwo czy błogosławieństwo?