Serdecznie witamy wiosnę! Może za oknem aura wciąż mało wiosenna (słoneczko moje gdzie jesteś? :( ) to i tak możemy się cieszyć... książkami! :) W nawiązaniu do poprzedniego posta- dziś także będzie o książkach, ale tym razem skupię się tylko na jednym miesiącu, jakim był luty. Udało mi się przeczytać trzy pozycje, każdą związaną z wyzwaniem serwisu lubimyczytac.pl (Link do wyzwania TUTAJ).
Jeśli czytaliście powyższe książki to zapraszam serdecznie do dyskusji, może macie inne zdanie niż ja?
Wyzwaniem było przeczytanie minimum jednej książki nominowanej w plebiscycie ,,Książka roku lubimyczytac.pl. Udało mi się zrealizować to zadanie nawet lepiej niż się początkowo spodziewałam. Do swojego konta dołożyłam bowiem aż 3 pozycje. Starałam się dobierać książki tak by nie dublowały się kategorie, w których zostały nominowane, ale cóż, nie całkiem mi się to udało i musiałam wybierać między dwiema w kategorii literatura piękna (mimo, że decyzja była łatwa, ale o tym później.) Wszystkie recenzje są dostępne również na moim profilu w serwisie lubimyczytac.pl i oczywiście zapraszam do dyskusji :)
Luty:
,,Mali Bogowie 2, czyli jak umierają Polacy"
Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie
miałam jeszcze okazji przeczytać pierwszej części ,,Małych
Bogów”, ale w najbliższym czasie planuję to nadrobić.
Sięgnęłam po ,,Małych Bogów 2” w
podróży, zakupiłam swój egzemplarz w dworcowym kiosku chyba ze
względu na tematykę, która jest mi bliższa i powiedzmy, że
znana. Pogotowie ratunkowe, szpitalne oddziały ratunkowe to główna
tematyka książki Pawła Reszki. Jak czytamy na okładce, na książkę
składają się zapiski autora z karetki, rozmowy z ratownikami
medycznymi i lekarzami. W rzeczywistości zapisków z karetki jest
nie wiele w porównaniu do zapisków rozmów. Autor rozmawia nie
tylko z lekarzami i ratownikami, ale też z rezydentami,
pielęgniarkami, personelem szpitalnym, ordynatorami szpitali. W
skład swojej książki dodał także listy od lekarzy i pacjentów,
wszystko by uświadomić czytelnikowi na czym polega system medycyny
ratunkowej w Polsce i dlaczego nie działa tak jak powinien.
Podziwiam autora za odwagę jaką
wykazał się wciskając się na siłę do karetki by pełnić w niej
dyżury razem z pełnoprawnymi ratownikami. Za odwagę jaką wykazał
się chcąc obserwować to z czym spotykają się na co dzień w
swojej pracy- z brudem, smrodem, nędzą, robakami, często patologią
i niestety samą śmiercią. Bo tego w tej książce jest dużo.
,,Mali Bogowie 2 ” opowiadają
historię tragiczną. To książka pełna rozgoryczenia i bezradności
na obowiązujący w Polsce system, który ma chyba więcej wad niż
zalet. ,,Mali Bogowie 2” utwierdzają w przekonaniu, że zawód
ratownika połączony jest niestety z agresją, wyczerpaniem i
przepracowaniem, ale pokazuje też, że nie jest to normalne, że
można inaczej. Historie prawdziwe przeplatają się z faktami,
wypowiedzi młodych ratowników łączą się w całość z
wypowiedziami starszych kolegów po fachu, a wszystkim chodzi tylko o
to samo- chcą godnie pracować za godne wynagrodzenie.
Czytając tę książkę
niejednokrotnie musiałam robić sobie przerwę na zwyczajny oddech.
Człowiek przecież zadaje sobie sprawę, że jest źle. Wie o tym z
telewizji, prasy, radia. Trąbią o tym wszystkie strony, fora i
fanpage ratownicze na Facebooku. Ale dopiero po przeczytaniu tych
autentycznych wypowiedzi, relacji niezależnego świadka dochodzi do
człowieka, jak źle jest naprawdę.
Podobało mi się w tej książce to,
że autor potraktował swoich rozmówców jak ludzi- nie jak winnych
zaistniałej sytuacji. Potraktował ich tak i jednocześnie pozwolił
czytelnikowi na to samo, by spojrzeli na ratowników, lekarzy i
pielęgniarki jak na ludzi i również pacjentów, który też tej
pomocy potrzebują.
Niestety spodziewałam się po tej
książce więcej notatek z dyżuru, historii z akcji, historii o
przypadkach z jakimi ratownicy w Polsce muszą mierzyć się każdego
dnia. Jednak mimo to jest to książka dobra i dosadna. Pokazuje
prawdziwe oblicze zawodu jakim jest ratownik medyczny, prawdziwe
oblicze pracy w SOR. Nie słodzi ratownikom, nie słodzi pacjentom.
Nikogo nie oskarża ani nie szuka recepty. Jest to prawdziwa
literatura faktu, po którą warto sięgnąć. To mocna literatura,
ale dla wszystkich. Można przy niej otworzyć szeroko oczy ze
zdziwienia, można przy niej zapłakać.
Polecam ją każdemu, a zwłaszcza tym,
którzy po karetkę dzwonią bo mają katar.
,,Ucho Igielne"
Nie myślałam, że ta książka sprawi
mi tak wiele trudności. Czyta się ją dość ciężko, wymaga
poświęcenia jej dużej ilości czasu by należycie się na niej
skupić, dogłębnie wgryźć się w fabułę i co najważniejsze-
zrozumieć jej sens. Zdecydowanie nie jest to książka do czytania w
pośpiechu, gdzieś w komunikacji miejskiej czy przerwie między
zajęciami.
Autorem jest Wiesław Myśliwski.
Dwukrotny laureat Nagrody Literackiej ,,Nike”, autor kilku powieści
traktujących o świecie, ludzkiej egzystencji, wpisujących się w
krąg wielu prawd i mądrości życiowych. ,,Ucho Igielne”
doskonale odnajduje się w kanwie jego powieści i mimo wszystko
cieszę się, że to właśnie od niej zaczęłam swoją przygodę z
twórczością pana Myśliwskiego.
,,Ucho Igielne” to z pozoru historia
jednego człowieka. Praktycznie to książka wielu, wielu ludzkich
historii. Główny bohater nie jest przedstawiony z imienia i
nazwiska, ale możemy założyć, że jest nim sam autor. Początkiem
historii jest przepowiednia wróżki, z której bohater dowiaduje
się, że umrze mając 81 lat. Gdy jednak osiąga ten wiek a śmierć
nie nadchodzi postanawia przeanalizować całe swoje życie i swoją
filozofię. Powieść jest swoistą spowiedzią autora, wspomnieniem
wielu jednostek, które ,,przewinęły się” przez jego życie.
Wielowątkowa, szufladkowa fabuła to podróż przez dzieciństwo,
młodość, studia a potem starość. Powrotna podróż do ulubionych
miejsc, między innymi do rodzinnego domu. Narracja prowadzi nas w
wątki miłości, przyjaźni i nawet wrogości. Książka rzuca cień
na przeszłość bezimiennego bohatera, pozwala przeanalizować życie
autora a także zachęca do przeanalizowania własnego życia.
Możliwość odbycia tej podróży jest niezmiernie przyjemna, mimo
że książka nie należy do tych przygodowych. Nie jest to książka
wybitnie ciekawa, nazwijmy rzeczy po imieniu. Powieści filozoficzne
nie są przecież porywające treścią, jednak ta jest wyjątkowa.
Są w niej liczne wątki humorystyczne a wręcz ironiczne. Pojawia
się także odniesienie historyczne, ale też tragiczne co sprawia,
że ,,Ucho Igielne” nie jest książką mdłą. To dzieło wybitne,
zachęcające do sięgnięcia po resztę dzieł Pana Myśliwskiego.
Zdecydowanie polecam.
,,A ja żem jej powiedziała"
Ciężko mi uwierzyć, że książka
Katarzyny Nosowskiej znalazła się w tej samej kategorii Plebiscytu
Lubimy Czytać co ,,Ucho Igielne”. Są to zdecydowanie różne
dzieła, których nie sposób porównać a co dopiero wybrać lepszą.
Teoretycznie traktują o tym samym- o życiu. Jak to jednak wygląda
w praktyce?
,,A ja żem jej powiedziała...” jest
moim zdaniem czymś na wzór (pseudo)poradnika, ale do ,,Wielkiego
Ogarniacza Życia” wiele jej brakuje. Jest to książka pełna
wielu przemyśleń życiowych, rad i mądrości życiowych trafionych
mniej lub bardziej. Niestety- spodziewałam się czegoś więcej niż
to co otrzymałam. Ze świecą szukać rozdziałów dłuższych niż
2 strony, rozdziałów dokończonych a nie urwanych jakby w połowie
myśli lub grafik, zajmujących mniej niż całe strony. Mocniej
rzecz ujmując to zbiór porad ubranych w bardzo fajnie porównania,
lekki, ciekawy język i dość oryginalne grafiki czasem rozciągnięte
na dwie strony nie zostawiając miejsca na tekst.
Sama treść jest miejscami bardzo
trafna, szczera i dająca do myślenia, jednak nie jest wielkim i
mocnym pretekstem skłaniającym do analizy całego swojego życia
(jak to było w przypadku Ucha Igielnego). Czyta się to szybko i
miło, nie potrzeba na to znów tak wiele czasu i cierpliwości. Jest
łatwa w zrozumieniu a także łatwo ją przetrawić i odstawić na
półkę bez żalu, że dobiegła końca.
Lubię po przeczytanej książce
poleżeć na łóżku i pomyśleć o tym co właśnie przeczytałam.
Po ,,A ja żem jej powiedziała...” nie miałam niestety o czym
myśleć. Mimo to można tę książkę przeczytać. Jest ciekawa, w
niektórych momentach trafna i ,,w punkt” a momentami nudna. Nie
jest zła, choć mogło być lepiej. Panią Nosowską szanuję za jej
dorobek artystyczny a jej książkę polecam chociażby za same
złote myśli, które moim skromnym zdaniem mogła umieścić na
swoim instagramie czy choćby facebooku. Proponowałabym raczej
wypożyczyć ją z biblioteki niż kupić.
Na dziś to już koniec, za tydzień wrócimy do podróżowania. Odwiedzimy Rzeszów, Łańcut i zahaczymy o Bieszczady!
Pozdrawiam!
Komentarze
Prześlij komentarz