Przejdź do głównej zawartości

[PRZEDPREMIEROWO] "W cieniu terapeutki" czyli o zazdrości słów kilka

To jakby włożyć do książki wszystkie możliwe wątki z powieści kryminalnych i historii grozy. Autorka miesza ze sobą każdy element tak, że nawet to co wydaje się największą oczywistością – jest przed czytelnikiem najskrzętniej ukryte. Ale w tym ogólnym chaosie i zamieszaniu jest metoda, która o dziwo działa i to nawet całkiem zgrabnie.


„W cieniu terapeutki” już samym tytułem naprowadza nas na główny motyw występujących w tej książce zbrodni. Tak jak w życiu, tak w tej książce „Zazdrość” nie jest dobrym doradcą, o czym mogła przekonać się główna bohaterka – Magda.


„Policjantka z Częstochowy ginie na służbie dźgnięta nożem. Rozpoznała sprawcę, ale nie zdążyła o tym nikomu powiedzieć. Gdy na miejsce przybywa jej partner komisarz Wilk, jest już za późno. Od tamtej chwili minęło sześć lat, a zabójca wciąż nie został schwytany.
Również przed sześciu laty doszło do wypadku samochodowego, w którym zginęli mąż i syn Magdy, psychoterapeutki. Długo nie mogła się pozbierać po tej tragedii. Próbowała popełnić samobójstwo. Teraz odbudowuje swoje życie i znów prowadzi terapię. Jednym z jej pacjentów jest Adam – młody człowiek, który chce się uporać z traumami dzieciństwa i dręczącymi go demonami przeszłości.
Któregoś dnia pod domem terapeutki zostaje znalezione ciało zamordowanej kobiety… Jak się okazuje, to jedna z pacjentek Magdy. Kim jest zabójca? Czy zbrodnia ma jakiś związek z wypadkami sprzed laty? Jaką rolę w tej sprawie odegrał Adam? Młody prokurator Jan Hejda próbuje rozwiązać zagadki.
Wielowarstwowa fabuła tej powieści nie pozwala czytelnikowi poruszać się przewidywalnym torem, bo wciąż zaskakuje nagłymi zwrotami akcji i zmieniającą się „obsadą” kręgu podejrzanych.”

Opis na okładce nie kłamie – „W cieniu terapeutki” jest faktycznie historią wielowarstwową i też wielowątkową. Każda postać występująca w tej książce ma za sobą tragiczną historię, która w biegu fabuły odgrywa jakąś rolę. Od nawet najmniejszej wzmianki po główne motywy – tu każdy bohater i jego przeszłość ma wpływ na przedstawione wydarzenia. Niestety jest tych historii tak wiele i każda jest tak zagmatwana w swoich połączeniach, że z książki wychodzi fabuła seriali pokroju „Ojciec Mateusz” czy „Komisarz Alex”. Świadomość realności pozostaje, ale wątpliwości nieco przeważają na szalce odbioru tej historii – to właśnie dlatego mam wrażenie, że autorka chciała do swojego debiutu wcisnąć jak najwięcej wątków i koncepcji i nie mogła się zdecydować na jeden główny – do czego finalnie dochodzi (całe szczęście)

Magda próbuje ułożyć sobie życie na nowo, ledwo mogąc otrząsnąć się po tragicznej śmierci swojej rodziny. Kuba, przed sześcioma laty stracił matkę – policjantkę zadźganą na służbie. Paweł Wilk, jej służbowy partner ciągle nie może pogodzić się z tym, że nie znaleziono sprawcy a Jan Hejda stoi przed niemalże niemożliwym zdaniem. To na jego barkach spoczywa obowiązek poskładania tych wątków do kupy i wyłonienie sprawcy wszystkich tych zbrodni. Każdy z wymienionych wydał mi się mdłą postacią. Na tle wszystkich tych historii z przeszłości charaktery bohaterów i ich zachowania biją po oczach swoją bezbarwnością i nijakością. Pozostają przytłoczeni przez swoje życiowe doświadczenia, których jest naprawdę, naprawdę ogrom. Sytuację miał chyba ratować prosty, silny język, którego używają zarówno męskie jaki i kobiecie postacie, ale tu nie za bardzo gra mi wulgarność. Lubię, kiedy książka bije po oczach rzeczywistością, tak bardzo jak lubię, gdy książka jest do bólu metaforyczna. Myślę, że w dobrym kryminale nie ma niczego lepszego niż „mięso” rzucone w odpowiednim momencie, mające prawidłowy wydźwięk, dające doskonałą i trafną puentę – tu tego nie było, autorka po prostu wplata przekleństwa i wkłada je w usta aktorom „W cieniu terapeutki”. A wkłada je dość często, bo całość jest bardzo przegadana.

,,-Wie pani, że to jest utrudnianie śledztwa i że stawia to panią w złym świetle? Zwłaszcza w kontekście znalezienia dowodu ofiary przy pani posesji?
-W dupie to mam! – krzyknęłam. – Ja tego nie zrobiłam, a jeśli uważacie, że jest inaczej, proszę o nakaz aresztowania! Skończyłam.
-Magdom nikt cię jeszcze nie oskarża. – Kuba jak zwykle znów próbował mnie uspokoić. – Chyba lepiej będzie współpracować z policją.
-Nie mam zamiaru współpracować z kimś, kto narzuca mi swoje argumenty, a kompletnie nie słucha tego, co mówię. Następnym razem lepiej będzie, jeśli porozmawiam z pana koleżanką.
-To nie koncert życzeń! – Odezwał się Wilk stanowczo. – A ja popełniłem ogromny błąd, traktując panią tak nieoficjalnie. Zrobiłem to ze względu na pani przeżycia oraz prośbę Kuby. Następnym razem spotkamy się w komendzie. Proszę odbierać telefon, bo inaczej będziemy zmuszeni tam panią doprowadzić. Do widzenia.
-No, świetnie to, kurwa, rozegrałaś! – krzyknął Kuba, gdy wyszli. – Teraz zamiast informacji otrzymasz zlepki pojedynczych faktów, które będą zmuszeni ci przekazać, i tyle. W dodatku na pewno dostaniesz ogon.
-To leć do tego swojego kolegi i płaszcz się przed nim, bo ja nie zamierzam! Przychodzi mi tu i twierdzi, że jestem podejrzana w sprawie zabójstwa! I chce przesłuchiwać moich pacjentów!”

To co bardzo dobrze w tej historii działa to zamysł fabularny. Anna Krystaszek miała znakomity pomysł i po prostu go zrealizowała, schematycznie od początku do końca, ale udanie. Zwykle do debiutów, a już zwłaszcza polskich, podchodzę z dużą rezerwą. W tym przypadku, po przeczytaniu nie miałam wątpliwości, że jest do dobry debiut. Nawet pewien mało logiczny fragment nie sprawił, że chciałabym tę książkę rzucić w kąt ;)
Całe szczęście, bo finał historii jest zaskakująco oczywisty i jestem przeokrutnie ciekawa jak dalej potoczą się losy Magdy a także Pawła, Kuby, Adama i Jana.

Premiera „W cieniu terapeutki” już w środę 06.10.2021 – doświadczeni wyjadacze kryminałów mogą nie być do końca ukontentowani, ale jeśli zaczynacie swoją przygodę z literaturą tajemniczych zbrodni – będzie to dla Was udany debiut!

Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu MUZA!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[książka a ekranizacja #2] ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"

Czytając ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” wiedziałam, że za zapowiadany na okładce zabiorę się niemalże od razu po przeczytaniu książki. Tak faktycznie zrobiłam więc korzystając z wolnej chwili zapraszam Was na drugi post z zaczętej rok temu serii [książka a ekranizacja] Ten tytuł był już w mojej świadomości od dość dawna, a już zwłaszcza jeśli chodzi o film, który na liście netflixa przewijał się u mnie więcej niż kilka razy. Zawsze jednak wzbraniałam się przed obejrzeniem, bo przecież najpierw czytam książki a dopiero później oglądam ich filmowe obrazy i gdy natrafiłam w wakacje na książkowy kiermasz booksale.pl a w jego asortymencie znalazłam egzemplarz „Miłośników..)” to sami wiecie… On sam praktycznie załadował się do mojej zakupowej torby. Nie wiem tylko dlaczego z przeczytaniem zwlekałam aż do jesieni, chyba podświadomie czułam, że ten tytuł potrzebuje odpowiedniego klimatu i nastroju by odebrać go w całej swojej wspaniałości. To samo okaza...

"Bez oklasków" czyli Jan Englert szczerze o sobie!

Polubiłam w tej książce to, że jest ona żywą historią, niejako zobrazowaniem wydarzeń i chronologii Polskiej Sceny Teatralnej i Filmowej. I polubiłam też te uczucia, które we mnie wywołała – przypomniała mi bowiem jak bardzo lubię teatr i jak bardzo lubię być nie tylko widzem. Był przecież czas, kiedy z teatrem wiązałam swoją przyszłość a pozalekcyjną część swojej edukacji spędzałam właśnie w kołach teatralnych i grupie aktorskiej. Jan Englert w rozmowie z Kamilą Drecką przedstawił ciekawy punkt widzenia. Swój punkt widzenia na świat, który warto poznać i to w tej książce jest równie ważne jak sama otoczka rzeczowego i dobrze przygotowanego wywiadu. Napisanie recenzji „Bez oklasków” zajęło mi okrutnie dużo czasu, głównie ze względu na to, że nie mogłam patrzeć w ekran laptopa dłużej niż piętnaście minut, ale też dlatego, ciężko mi było zebrać po niej myśli. Sama rozmowa wywołała u mnie całą kaskadę przeróżnych odczuć od radości po nostalgię. „Jan Englert mówi o sobie, że jest złożony ...

Fani TBBT - oto wszystkie sekrety!

Recenzja powstała dzięki współpracy recenzenckiej z wydawnictwem SQN . Ze egzemplarz książki serdecznie dziękuję! Serial, który gromadził przed telewizorami miliony oglądających, 12 sezonów, 280 odcinków (281 jeśli liczyć niewyemitowaną pierwotną wersję pilota), fenomen na skalę światową ujęty w 120 godzin wywiadów i rozmów. Książka, którą oddało nam wydawnictwo SQN jest dla fana "The Big Bang Theory" wyjątkową przepustką za kulisy tego serialu. Nie lada gratka, mieć w rękach 600 stron zawierających rozmowy, zdjęcia, wspomnienia twórców: pomysłodawców, producentów, showrunnerów, reżyserów, aktorów, ich rodzin i innych. Jessica Radloff – dziennikarka, redaktorka a także aktorka zabiera czytelnika do świata tak dobrze znanego a jednak pełnego tajemnic. Nie ma chyba na świecie takiej osoby, która nie słyszałaby o TBBT, co więcej, zakładam że w dobie reelsów i shorstów nie ma takiej osoby, która nie widziałaby chociaż fragmentu któregoś z 280 odcinków. Oczywiście mogę się mylić...