Przejdź do głównej zawartości

,,Kartagina" czyli pełna bólu opowieść o stracie ukochanej córki...

Jeśli miałabym wypisać listę swoich ulubionych autorów to Joyce Carol Oates byłaby zdecydowanie w pierwszej trójce. Jej styl pisarski, klimat jaki zawiera w swoich powieściach oraz dbałość o szczegóły sprawiają, że uwielbiam jej książki jak żadne inne.

Nie inaczej jest w przypadku ,,Kartaginy”.

To książka tak bogata w przeróżne uczucia, że będziecie myśleć o niej jeszcze długo po odłożeniu jej na półkę. Wszystko co dzieje się na kartach tej powieści, nie jest tym czym się wydaje. Rozpacz, strach, szczęście i zagadka – to wszystko i wiele więcej autorka zawiera w swojej powieści.

                     

Od razu trzeba zaznaczyć, że ,,Kartagina” nie jest książką łatwą w odbiorze. Po każdej kolejnej stronie nie można tak po prostu ,,przelecieć” wzrokiem. Każdy rozdział bogaty jest w szczegóły – o miejscu i otoczeniu, o bohaterach, o ich wspomnieniach i o każdej dziedzinie ich życia. Należy też pamiętać, że to książka o ogromnej stracie i bólu więc uczucia, które wywołuje mogą być miejscami bardzo ciężkie. Nie raz, nie dwa odkładałam ją by uporać się z własnymi emocjami, które napływały do mnie praktycznie z każdej strony.

,,Dotykająca do żywego powieść o poczuciu winy i wybawieniu – tematach często poruszanych w literaturze, ale rzadko oglądanych tak chłodnym, a przy tym czułym i przenikliwym okiem, jak to robi Oates. Błyskotliwe dzieło!”

Akcja dzieje się w małym miasteczku położonym wśród gór Adirondack. Tytułowa Kartagina to miejsce tajemnicze i pełne uroku. Mgliste, porośnięte lasami góry, kamieniste zbocza i kręte drogi to tylko kilka z wielu cech charakterystycznych dla Kartaginy. Mieszkańcy tworzą dość zgodną, przyjazną choć specyficzną społeczność. Rodzinna atmosfera jest odczuwalna niemalże w całym miasteczku.

Szanowane małżeństwo Mayfieldów cieszy się swoją ugruntowaną pozycją pośród mieszkańców. Żyją spokojnie, w szczęściu. Zupełnie niczym typowa, amerykańska rodzina. Mają dwie, zupełnie różne córki – straszą Juliet i młodszą Cressidę. Sielanka ich życia nigdy wcześniej nie była zakłócona… do czasu… Bowiem pewnego ranka matka Cressidy odkrywa, że ta nie wróciła w nocy do domu.

,,Tego ranka obudziła go około czwartej. Kiedy zorientowała się, że Cressida nie wróciła na noc do domu. Od tamtej chwili nie zmrużył oka i przez cały czas żył w napięciu, które graniczyło z bólem. Przytomny, świadom wszystkiego, co się wokół dzieje, jakby mu usunięto powieki z oczu.
Poszukiwania. Poszukiwania jego córki. Poszukiwania dziewczyny, która zaginęła.
Poszukiwania z rodzaju tych, o których się od czasu do czasu słyszy. Często szukają zaginionych dzieci.
Porwanych dzieci. Uprowadzonych.
Słyszy się o tych poszukiwaniach i w człowieku rodzi się odruch współczucia – ale jest to odruch przelotny i nie towarzyszy mu nic więcej. Ponieważ każdy ma własne życie, a to życie nie ma punktów stycznych z życiem większości innych ludzi, więc nie sposób współodczuwać ich grozy.”

Cressida nie jest zwyczajną nastolatką. A przynajmniej nie jest taka, jak jej starsza siostra Juliet, która cieszy się powodzeniem wśród chłopców i świetnie radzi sobie w szkole. Juliet jest grzeczna, miła i ułożona, a Cressida jest cicha, zamknięta w sobie. Wstydliwie chowa się za stonowanymi kolorami, zamyka się w pokoju przed całym, zewnętrznym światem i ucieka w sztukę. Nie lubi też swojego imienia, a siostrze zazdrości otwartości na świat. Nigdy wcześniej nie sprawiała większych problemów dlatego swoim nagłym zaginięciem wzbudza sensację.

Nikt nie wierzy, że Cressida mogła uciec, dlatego śledztwo toczy się w kierunku uprowadzenia i morderstwa. Czy możliwe jest by Cressida popełniła samobójstwo? Czy możliwe jest by w tak zamkniętym miasteczku, gdzie wszyscy się znają, ktoś mógł popełnić tak straszliwą zbrodnię?

W wieczór zaginięcia młodsza córka Mayfieldów miała być u swojej przyjaciółki, jednak ta składa całkiem rozsądne zeznania, że Cressida chciała wrócić do domu. Główne podejrzenie więc pada na osobę, z którą zaginiona widziana była po raz ostatni tego wieczoru…

Brett Kincaid – narzeczony Juliet, bohater wojny w Iraku to miły choć trochę szorstki mężczyzna, który od powrotu z Iraku zmaga się z psychiczną traumą. Mimo, że Brett wydaje się idealnym podejrzanym to niczego nie pamięta i nie może wygrzebać ze swojej pamięci niczego co mogłoby pomóc w śledztwie. Nie potrafi powiedzieć, dlaczego Cressida pojawiła się tego wieczoru w barze, oddalonego od domu o dobry kawałek drogi, w którym nigdy wcześniej się nie pokazywała. Nie pamięta wydarzeń tamtej nocy, ale nie jest pewien czy to właśnie on jej nie zabił.

Jednak autorka nie idzie na łatwiznę. To nie jest historia zwykłego porwania i szaleńczej akcji poszukiwawczej rodem z hollywoodzkich produkcji typu ,,Uprowadzona”, do których przyzwyczaił nas świat filmów. Joyce Carol Oates wchodzi głęboko w psychikę bohaterów, wyciągając na wierzch nieznane nikomu wcześniej fakty. Członkowie tak mocno związanej ze sobą rodziny okazują się od siebie oddaleni i pełni sekretów. Oskarżenia, gniew i poczucie winy przeplatają się z nadzieją, wiarą i miłością, która okazuje się mieć swoje granice. Rodzinne szczęście wystawione na próbę policyjnych faktów musi stawić czoła temu, że ich młodsza córka może się nigdy nie odnaleźć. Ani żywa. Ani martwa.

,,(…) Córkę, z której utratą zdążyła się już pogodzić. Z utratą i śmiercią. Pogodziła się z tym, co uznała za boski wyrok, czego racji nie dociekała, tak jak nie dociekała racji stojących za ,,guzkiem rozmiarów zierenka persymony” w lewej piersi ani za żadnymi z krzywd, poniżeń i smutków swego życia, gdyż w głębi duszy wierzyła w ostateczną sprawiedliwość wszystkiego, co istnieje w Bogu i bez Niego istnieć nie może. Taką prawdę przyjęła do swego serca. I odrzuciła od siebie męża, ciskającego się i rozpaczającego w odmętach niewiary, porzuciła swego męża, którego kochała, gdyż jego niewiara zagrażała jej wierze.”

Tragedia rodziców, zwłaszcza dla czytelnika mocno związanego ze swoją rodziną, przytłacza i wyciska łzy. Historia opowiedziana z pola widzenia różnych osób wprowadza czytelnika w melancholijny nastrój. Wydawać by się mogło, że opisane w książce wydarzenia działy się teraz, na naszych oczach, ale Joyce Carol Oates nie poprzestaje tylko na tragedii i daje nam też historię Cressidy, widzianą oczami samej nastolatki.

Autorka wnikliwie traktuje każdego bohatera i wyciąga na wierzch prawie wszystkie ich uczucia. Czytanie historii opisanej z perspektywy ojca po prostu boli. Chwyta za serce a poczucie bezradności jest po prostu obezwładniające.
Mroczna otchłań powieści jaką daje nam autorka wciąga, trzyma mocno w swoich mackach i nie pozwala by o sobie zapomnieć.
Bohaterowie są jak żywi. Bije od nich niesamowita prawdziwość i charyzma. Każdy ma w sobie coś szczególnego, przez co z łatwością można przenieść akcję z książki do rzeczywistości. Akcja prowadzona jest miarowo, ale nie brak w niej też fabularnych zwrotów i momentów grozy.

To niesamowicie poważny i dobry dramat, niepozwalający zasnąć od nadmiaru wywołanych przez siebie emocji.


,,Kartagina" ukazała się nakładem Domu Wydawniczego ,,Rebis"

Jeśli czytaliście ,,Kartaginę" koniecznie dajcie znać w komentarzach o swoich odczuciach dotyczących tej powieści :)

Zapraszam też na zakładkowego Instagrama!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[książka a ekranizacja #2] ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"

Czytając ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” wiedziałam, że za zapowiadany na okładce zabiorę się niemalże od razu po przeczytaniu książki. Tak faktycznie zrobiłam więc korzystając z wolnej chwili zapraszam Was na drugi post z zaczętej rok temu serii [książka a ekranizacja] Ten tytuł był już w mojej świadomości od dość dawna, a już zwłaszcza jeśli chodzi o film, który na liście netflixa przewijał się u mnie więcej niż kilka razy. Zawsze jednak wzbraniałam się przed obejrzeniem, bo przecież najpierw czytam książki a dopiero później oglądam ich filmowe obrazy i gdy natrafiłam w wakacje na książkowy kiermasz booksale.pl a w jego asortymencie znalazłam egzemplarz „Miłośników..)” to sami wiecie… On sam praktycznie załadował się do mojej zakupowej torby. Nie wiem tylko dlaczego z przeczytaniem zwlekałam aż do jesieni, chyba podświadomie czułam, że ten tytuł potrzebuje odpowiedniego klimatu i nastroju by odebrać go w całej swojej wspaniałości. To samo okaza

"Bez oklasków" czyli Jan Englert szczerze o sobie!

Polubiłam w tej książce to, że jest ona żywą historią, niejako zobrazowaniem wydarzeń i chronologii Polskiej Sceny Teatralnej i Filmowej. I polubiłam też te uczucia, które we mnie wywołała – przypomniała mi bowiem jak bardzo lubię teatr i jak bardzo lubię być nie tylko widzem. Był przecież czas, kiedy z teatrem wiązałam swoją przyszłość a pozalekcyjną część swojej edukacji spędzałam właśnie w kołach teatralnych i grupie aktorskiej. Jan Englert w rozmowie z Kamilą Drecką przedstawił ciekawy punkt widzenia. Swój punkt widzenia na świat, który warto poznać i to w tej książce jest równie ważne jak sama otoczka rzeczowego i dobrze przygotowanego wywiadu. Napisanie recenzji „Bez oklasków” zajęło mi okrutnie dużo czasu, głównie ze względu na to, że nie mogłam patrzeć w ekran laptopa dłużej niż piętnaście minut, ale też dlatego, ciężko mi było zebrać po niej myśli. Sama rozmowa wywołała u mnie całą kaskadę przeróżnych odczuć od radości po nostalgię. „Jan Englert mówi o sobie, że jest złożony

[RECENZJA PATRONACKA] "Wszystko już było" Marta Lenkowska

No i stało się! Debiut literacki Marty Lenkowiskiej już śmiga na rynku wydawniczym zbierając same pozytywne opinie. To dla mnie książka wyjątkowa pod wieloma względami, między innymi dlatego, że to także mój… DEBIUT PATRONACKI! Tak, dobrze czytacie, moje logo po raz pierwszy pojawiło się oficjalnie na okładce książki, którą możecie już zamawiać w księgarniach! A jeśli chcecie dowiedzieć się co mnie w tej książce dodatkowo ujęło to zapraszam na szczerą recenzję patronacką :) Przypomnij sobie kiedy ostatnio przygniotło Cię poczucie bezradności i okrutnej pustki. Przypomnij sobie i chodź ze mną w podróż do pachnącej i słonecznej Portugali. Zobaczymy blaski i cienie sławy, odtworzymy rodzinne więzi, naprawimy błędy przeszłości i na nowo pokochamy… siebie, innych, miejsca i smaki. Zobaczymy przemiany na lepsze i gorsze, będziemy świadkami dowodów ludzkiej dobroci. Powtarzaj za mną „Wszystko już było” , ale może być raz jeszcze. „Częściowa utrata pamięci to przekleństwo czy błogosławieństwo?