Przejdź do głównej zawartości

,,Milion nowych chwil" czyli milion nowych wzruszeń


Zapraszam na kolejną recenzję książki od WYDWNICTWO MUZA! :)
Na rynku książek pełno jest pozycji o miłości i walce o szczęście, ale mało jest pozycji, które faktycznie zostają w pamięci na dłużej. Takich, z których można wyciągnąć szereg nauk.


,,Milion nowych chwil” autorstwa Ketherine Center to właśnie jeden z tych nielicznych wyjątków.


,,Młoda, piękna i zdolna Maggie właśnie skończyła studia i ma rozpocząć wymarzoną pracę. Do tego jest w szczęśliwym związku z Chipem – przystojniakiem, który wkrótce otrzyma licencję pilota.
Są walentynki i spodziewa się, że podczas wycieczki samolotem Chip się jej oświadczy. A potem wezmą ślub i będą żyli długo i szczęśliwie.

Jednak najpiękniejszy dzień w jej życiu zamienia się w koszmar.
Romantyczny lot cessną kończy się wypadkiem, a Maggie odnosi poważnie obrażenia.
W jednej chwili traci wszystko. W szpitalu musi zmierzyć się z bolesną prawdą, że nic już nie będzie takie samo jak dawniej.”



Maggie faktycznie ma wszystko. Jest młoda, zdolna i u progu kariery. Ma kochającą rodzinę, a już niedługo będzie zakładać swoją. Walentynkowy lot, w który zabiera ją Chip jest spełnieniem jej marzeń. Dziewczyna nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej. Piękne widoki, ukochany mężczyzna, pierścionek zaręczynowy na palcu i szczęście, które przepełnia Oboje.

Niestety. Katastrofa samolotu sprawia, że Maggie trafia do szpitala z poważanymi obrażeniami. Diagnoza jest wstrząsem zarówno dla niej i jak i dla jej bliskich. Paraliż.


,,Pamiętam wszystko jak w zwolnionym tempie. Mocne, niczym uderzenie o deskę, szarpnięcie pasów bezpieczeństwa, gdy skrzydło po mojej stronie poderwało się, a samolot stanął na czubku drugiego. Metal ocierający się o beton z przeraźliwym, rozdzierającym uszy zgrzytem. Przerażony głos Chipa, który wrzeszczał: ,,Trzymaj się!”, choć nie wiedziałam, czego mam się trzymać.”


Szczęście, którym, jeszcze do niedawna, była przepełniona ulatnia się. Musi teraz zacząć wszystko od nowa. Od nowa nauczyć się żyć.

Nie jest to łatwe. Jak bowiem rozpocząć nowe życie, kiedy jest się pozbawionym możliwości chodzenia? Jak podjąć nową pracę, cieszyć się narzeczeństwem kiedy nie można samemu iść do toalety? Rozpacz, którą przeżywa Maggie podwaja się, gdy Chip targany poczuciem winy postanawia zerwać zaręczyny i odchodzi od swojej ukochanej.

Czy może być jeszcze gorzej?

Odpowiedź brzmi tak. Może. Rehabilitacja, którą rozpoczyna Maggie jest bolesna a do tego jej lekarz – Ian jest najbardziej gburowatą osobą jaką dziewczyna poznała w całym swoim życiu. Przez całe ćwiczenia się nie odzywa. Traktuje ją jak przykry obowiązek- nie jak pokrzywdzoną przez los ofiarę tragicznej katastrofy samolotu. Wydawać by się mogło, że całkowicie pozbawiony jest empatii i współczucia. W ogóle się nie uśmiecha i jest inny niż inny rehabilitanci, których Maggie może obserwować podczas wykonywania swoich ćwiczeń. Gdy kobieta widzi jak inni pacjenci traktowani są z uśmiechem i dobrocią zaczyna żałować, że dostała właśnie tego lekarza.
Mimo to Maggie walczy, walczy choć wie że szanse na to by jeszcze kiedyś sama stanęła na nogi są niemalże równe zeru.

,,-Wysiłek leczy. Musisz robić tylko jedno. Starać się,
I przez resztę dnia nie wypowiedział więcej ani słowa.”


Nie jest to jednak książka, opisująca tylko i wyłącznie złe rzeczy. Życie Maggie toczy się dalej, pełne jest również szczęśliwych chwil. Rozwijające się powoli uczucie między nią a Ianem jest jak promyk nowej nadziei. Robienie wielu rzeczy ponownie, po raz pierwszy jest wyzwaniem i swego rodzaju przygodą. Nie jest łatwo, ale mając u boku swoich bliskich powoli ,,wraca do życia”, częściej się uśmiecha i częściej się śmieje. Jest z rodziną bliżej niż kiedykolwiek wcześniej, choć frustracja z powodu braków postępów w rehabilitacji ciągle rośnie.

Dalej nie będę jednak opisywać fabuły. Przeczytajcie sami :)

,,Milion nowych chwil” to książka zapadająca w pamięć. Nie jest typowym romansem, przez co podobała mi się bardziej niż recenzowane przeze mnie inne pozycje z literatury kobiecej. To historia wielkiej walki o swoje życie. To opowieść o odwadze by tę walkę podjąć, by nauczyć się żyć od nowa. Historia Maggie daje do myślenia, udowadnia też że nic nie jest wieczne, że ludzie życie też może być kruche i ulotne. Katherine Center w łatwy i przyjemny sposób opisuje trudności życia osób niepełnosprawnych oraz nieprzystosowania miejsc publicznych do wózków inwalidzkich. Autorka stworzyła piękną historię miłosną połączoną z dramatem zwykłych ludzi.

Serdecznie polecam!

Macie odmienne zdanie, albo trafiliście na podobne ,,nietypowe" romanse? Dajcie znać w komantarzach!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[książka a ekranizacja #2] ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"

Czytając ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” wiedziałam, że za zapowiadany na okładce zabiorę się niemalże od razu po przeczytaniu książki. Tak faktycznie zrobiłam więc korzystając z wolnej chwili zapraszam Was na drugi post z zaczętej rok temu serii [książka a ekranizacja] Ten tytuł był już w mojej świadomości od dość dawna, a już zwłaszcza jeśli chodzi o film, który na liście netflixa przewijał się u mnie więcej niż kilka razy. Zawsze jednak wzbraniałam się przed obejrzeniem, bo przecież najpierw czytam książki a dopiero później oglądam ich filmowe obrazy i gdy natrafiłam w wakacje na książkowy kiermasz booksale.pl a w jego asortymencie znalazłam egzemplarz „Miłośników..)” to sami wiecie… On sam praktycznie załadował się do mojej zakupowej torby. Nie wiem tylko dlaczego z przeczytaniem zwlekałam aż do jesieni, chyba podświadomie czułam, że ten tytuł potrzebuje odpowiedniego klimatu i nastroju by odebrać go w całej swojej wspaniałości. To samo okaza

"Bez oklasków" czyli Jan Englert szczerze o sobie!

Polubiłam w tej książce to, że jest ona żywą historią, niejako zobrazowaniem wydarzeń i chronologii Polskiej Sceny Teatralnej i Filmowej. I polubiłam też te uczucia, które we mnie wywołała – przypomniała mi bowiem jak bardzo lubię teatr i jak bardzo lubię być nie tylko widzem. Był przecież czas, kiedy z teatrem wiązałam swoją przyszłość a pozalekcyjną część swojej edukacji spędzałam właśnie w kołach teatralnych i grupie aktorskiej. Jan Englert w rozmowie z Kamilą Drecką przedstawił ciekawy punkt widzenia. Swój punkt widzenia na świat, który warto poznać i to w tej książce jest równie ważne jak sama otoczka rzeczowego i dobrze przygotowanego wywiadu. Napisanie recenzji „Bez oklasków” zajęło mi okrutnie dużo czasu, głównie ze względu na to, że nie mogłam patrzeć w ekran laptopa dłużej niż piętnaście minut, ale też dlatego, ciężko mi było zebrać po niej myśli. Sama rozmowa wywołała u mnie całą kaskadę przeróżnych odczuć od radości po nostalgię. „Jan Englert mówi o sobie, że jest złożony

[RECENZJA PATRONACKA] "Wszystko już było" Marta Lenkowska

No i stało się! Debiut literacki Marty Lenkowiskiej już śmiga na rynku wydawniczym zbierając same pozytywne opinie. To dla mnie książka wyjątkowa pod wieloma względami, między innymi dlatego, że to także mój… DEBIUT PATRONACKI! Tak, dobrze czytacie, moje logo po raz pierwszy pojawiło się oficjalnie na okładce książki, którą możecie już zamawiać w księgarniach! A jeśli chcecie dowiedzieć się co mnie w tej książce dodatkowo ujęło to zapraszam na szczerą recenzję patronacką :) Przypomnij sobie kiedy ostatnio przygniotło Cię poczucie bezradności i okrutnej pustki. Przypomnij sobie i chodź ze mną w podróż do pachnącej i słonecznej Portugali. Zobaczymy blaski i cienie sławy, odtworzymy rodzinne więzi, naprawimy błędy przeszłości i na nowo pokochamy… siebie, innych, miejsca i smaki. Zobaczymy przemiany na lepsze i gorsze, będziemy świadkami dowodów ludzkiej dobroci. Powtarzaj za mną „Wszystko już było” , ale może być raz jeszcze. „Częściowa utrata pamięci to przekleństwo czy błogosławieństwo?