Do ,,Księgi Ogni” musiałam długo się przekonywać. Po pierwsze dlatego, że nie lubię książek pisanych z perspektywy pierwszej osoby. Po drugie dla tego, że mimo wymyślonych wydarzeń dziejących się w książce, akcja dzieje się niejako w rzeczywistości (pomijając fakt, że akcja rozgrywa się 266 temu licząc od obecnego roku). ,,Księga ogni” należy do gatunku fikcji historycznej, co po powieści ,,Łabędź i Złodzieje”* skutecznie mnie i odpycha i przyciąga jednocześnie. Jest rok 1752. Anglia. Młoda dziewczyna o imieniu Agnes Trussel żyje wraz z rodziną w małej wiosce w Sussex. Wiedzie im się dosyć średnio. Kolokwialnie mówiąc ,,jest dużo gęb do wykarmienia” a nie ma z czego. Agnes ma trzy siostry i jednego brata, ale nie jest najstarsza z całej tej zgrai. Jej ojciec łapie się każdej pracy jaką znajdzie, matka zajmuje się domem i najmłodszym dzieckiem. Agnes wraz z rodzeństwem pomagają jak mogą. To gotują, to wieczorami przędzą lub tkają. Jest wczesna jesień a Agnes ukrywa straszną