Przejdź do głównej zawartości

Fotoksiążka od Saal-Digital

Jakiś czas temu zgłosiłam się do testu fotoksiążki od Saal-Digital. Byłam dość sceptycznie nastawiona na efekty, w końcu swoją książkę o wartości 190 złotych otrzymałam praktycznie za darmo, płacąc jedynie za kuriera. Jednak mając już ich produkt w ręce jestem miło zaskoczona zarówno jakością wykonania jak i ogólnym efektem końcowym. Ale zacznijmy od początku.

Aplikacja Saal-Digital do projektowania fotoksiążek i innych produktów firmy (w ofercie także plakaty, kalendarze, fotoobrazy, fotokartki i fotozeszyty) oferuje nam dwa tryby działania: profesjonalny i zwyczajny, amatorski. Szczerze mówiąc nie pchałam się w żaden profesjonalizm (wymagający Photoshopa) W myśl zasady ,,jestem tylko amatorką ;)". Wybrałam opcję drugą, najłatwiejszą, dającą nam duży wybór kolaży, układy fotografii na stronach, możliwość dodania własnych napisów oraz pełną automatykę w dziedzinie obróbki wybranych zdjęć. Prawdę powiedziawszy miałam pewne problemy z programem projektującym, ale nie wiem na ile była to wina komputera a ile samej aplikacji. Po zapisie wstępnego projektu i powrocie do niego po kilku dniach aplikacja jakby się zacięła, to znaczy wczytała mój projekt, ale gdy chciałam go zmienić nie pokazywała mi tych samych kolaży do wyboru. Lista, która za pierwszym razem była długa i oferowała niemalże nieograniczony wybór nagle stała się krótka, zawierała bowiem tylko kilka pozycji i to nie tych, które wybrałam za pierwszym razem. Jednak ponowne uruchomienie programu załatwiło sprawę :)


Widok projektu.


Po skończeniu projektowania przychodzi czas na złożenie zamówienia. Proces łatwy, przyjemny i.. niestety tu się zawiodłam. Otóż aplikacja od Saal-Digital jak i sama firma oferuje nam tylko dwie metody płatności. Pierwsza- karta kredytowa. Druga- metoda PayPal. Obie z tych bardzo mnie rozczarowały. Karty kredytowej nie posiadam a konta PayPal jak chcieć nie chciałam- tak musiałam je założyć bo przecież jakoś zapłacić musiałam. I tu męczyłam się prawie dwa dni. Najpierw żeby konto założyć, potem żeby z niego skorzystać. Aplikacja, która zapewniała kompatybilność znów nie chciała ze mną współpracować, ale jakoś udało mi się sprawę doprowadzić do końca i tak oto zostało mi czekanie na przesyłkę kurierską DHL idącą do mnie prosto z... Niemiec. A było na co czekać :)

W sumie na dostarczenie mi mojego produktu czekałam nieco ponad 3 dni, czyli czas oczekiwania był krótki (a wliczam w to jeszcze czas produkcji). Firma Saal-Digital daje użytkownikowi również bardzo przydatną opcję śledzenia produktu. W wiadomościach e-mail, dostarczanych zaraz po złożeniu zamówienia i informujących o potwierdzeniu zamówienia, płatności i kolejnej zawierającej fakturę, dostajemy również link do śledzenia naszej fotoksiążki. Strona, na którą zostajemy przekierowani pokazuje czy nasza książka jest już w produkcji, czy została wysłana itp. Jak zostanie wysłana, dostajemy kolejne powiadomienie e-mail z linkiem do śledzenia paczki DHL. Więc widzimy gdzie jest i co się dzieje z naszą fotoksiążką od samego momentu złożenia zamówienia do momentu dostarczenia jej do naszych drzwi. Duży plus dla Saal-Digital za kontakt z klientem! :)

Przejdźmy do efektu finalnego!


Wybrałam format ekstra gruby, 21x28 centymetrów. Matowa, twarda okładka bez watowania, matowe wnętrze, 14 stron. Na tytuł wybrałam jedno z ważniejszych dla mnie haseł, to które widnieje też w tytule tego bloga :) Okładka jest wykonana solidnie, nie widać na niej żadnej skazy, żadnych odcisków czy rys. Widać, że fotoksiążka cała została wykonana bardzo starannie, z dbałością o każdy szczegół, co bardzo się chwali. Chciałam całość zachować w konwencji czarno-białej. Dobrałam zdjęcia segregując je mniej więcej klimatem i tematyką, tak aby stworzyły jedną historię. Chciałam aby ta książka przedstawiała mnie jako fotografa i modelkę. I to tą drugą twarz pokazałam na ostatnich stronach, opuszczając konwencję czerni i bieli. Testowaną fotoksiążkę traktuję jako moje portfolio :)









Obawiałam się umieszczać zdjęcia na łączeniu stron. Bałam się, że będzie to jak w typowej książce, że trochę gdzieś coś utnie, coś się zniekształci. Jednak tu też jestem miło zaskoczona. Każde dwie strony wyglądają praktycznie jak jedna, co daje możliwości umieszczania na nich panoram bez obawy zniekształcenia zdjęcia. Strony są sztywne, twarde i grube a zdjęcia zachowały są jakość.
Jestem bardzo zadowolona ze swojej fotoksiążki. Firma Saal-Digital pokazała mi się z jak najbardziej profesjonalnej strony. Udowodniła, że ich hasło ,,profesjonalne produkty foto w maksymalnej jakości" jest prawdziwe. Polecam każdemu kto chce sprawić sobie lub bliskim prezent, lub tak jak ja chciał nieco inne, wyszukane portfolio. :)

http://www.saal-digital.pl/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[książka a ekranizacja #2] ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"

Czytając ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” wiedziałam, że za zapowiadany na okładce zabiorę się niemalże od razu po przeczytaniu książki. Tak faktycznie zrobiłam więc korzystając z wolnej chwili zapraszam Was na drugi post z zaczętej rok temu serii [książka a ekranizacja] Ten tytuł był już w mojej świadomości od dość dawna, a już zwłaszcza jeśli chodzi o film, który na liście netflixa przewijał się u mnie więcej niż kilka razy. Zawsze jednak wzbraniałam się przed obejrzeniem, bo przecież najpierw czytam książki a dopiero później oglądam ich filmowe obrazy i gdy natrafiłam w wakacje na książkowy kiermasz booksale.pl a w jego asortymencie znalazłam egzemplarz „Miłośników..)” to sami wiecie… On sam praktycznie załadował się do mojej zakupowej torby. Nie wiem tylko dlaczego z przeczytaniem zwlekałam aż do jesieni, chyba podświadomie czułam, że ten tytuł potrzebuje odpowiedniego klimatu i nastroju by odebrać go w całej swojej wspaniałości. To samo okaza

"Bez oklasków" czyli Jan Englert szczerze o sobie!

Polubiłam w tej książce to, że jest ona żywą historią, niejako zobrazowaniem wydarzeń i chronologii Polskiej Sceny Teatralnej i Filmowej. I polubiłam też te uczucia, które we mnie wywołała – przypomniała mi bowiem jak bardzo lubię teatr i jak bardzo lubię być nie tylko widzem. Był przecież czas, kiedy z teatrem wiązałam swoją przyszłość a pozalekcyjną część swojej edukacji spędzałam właśnie w kołach teatralnych i grupie aktorskiej. Jan Englert w rozmowie z Kamilą Drecką przedstawił ciekawy punkt widzenia. Swój punkt widzenia na świat, który warto poznać i to w tej książce jest równie ważne jak sama otoczka rzeczowego i dobrze przygotowanego wywiadu. Napisanie recenzji „Bez oklasków” zajęło mi okrutnie dużo czasu, głównie ze względu na to, że nie mogłam patrzeć w ekran laptopa dłużej niż piętnaście minut, ale też dlatego, ciężko mi było zebrać po niej myśli. Sama rozmowa wywołała u mnie całą kaskadę przeróżnych odczuć od radości po nostalgię. „Jan Englert mówi o sobie, że jest złożony

[RECENZJA PATRONACKA] "Wszystko już było" Marta Lenkowska

No i stało się! Debiut literacki Marty Lenkowiskiej już śmiga na rynku wydawniczym zbierając same pozytywne opinie. To dla mnie książka wyjątkowa pod wieloma względami, między innymi dlatego, że to także mój… DEBIUT PATRONACKI! Tak, dobrze czytacie, moje logo po raz pierwszy pojawiło się oficjalnie na okładce książki, którą możecie już zamawiać w księgarniach! A jeśli chcecie dowiedzieć się co mnie w tej książce dodatkowo ujęło to zapraszam na szczerą recenzję patronacką :) Przypomnij sobie kiedy ostatnio przygniotło Cię poczucie bezradności i okrutnej pustki. Przypomnij sobie i chodź ze mną w podróż do pachnącej i słonecznej Portugali. Zobaczymy blaski i cienie sławy, odtworzymy rodzinne więzi, naprawimy błędy przeszłości i na nowo pokochamy… siebie, innych, miejsca i smaki. Zobaczymy przemiany na lepsze i gorsze, będziemy świadkami dowodów ludzkiej dobroci. Powtarzaj za mną „Wszystko już było” , ale może być raz jeszcze. „Częściowa utrata pamięci to przekleństwo czy błogosławieństwo?