Po dość znaczącej dla mnie nieobecności, postanowiłam wrócić z kolejną dawką Ukraińskiego uroku wsi!
Jak mogliście przeczytać w pierwszym poście z tej serii (tutaj) wiecie gdzie byłam w listopadzie roku poprzedniego. Przybliżyłam Wam wtedy legendę o zbłąkanych duszach i ukazałam przepiękną panoramę tamtego miejsca.
Dziś pora na dalsze zwiedzanie Kostiuchnówki.
Godzina była wczesna. Chyba koło 6 albo dochodziła 7. Krótki czas wolny między pobudką a śniadaniem. Idąc w stronę.. niczego mijały nas dzieci idące odważnie do szkoły. Niektórych rodzice wieźli na rowerach, niektórych odprowadzali za rękę. Niektórzy szli dzielnie sami. Widoczny na zdjęciu Pan był przemiły. Szłam z 3 kolegami, w sumie w tamtą stronę szły nas cztery osoby. Widząc tego Pana grzecznie i po ukraińsku przywitaliśmy się jak należy. Nieznajomy z szerokim uśmiechem nam odpowiedział, nawet się ukłonił, zdejmując z głowy czapkę. Porozmawialibyśmy z nim, ale nie chcieliśmy przerywać mu spaceru.
Ale mijaliśmy też tych mniej przyjaznych, albo właściwie... niezwracających na nas uwagę, ludzi. Zajęci swoimi sprawami, pewnie komentowali nasz spacer, nasz obcy, "nowocześniejszy" wygląd i aparaty. Czy byli zadowoleni z obecności obcych? Pewnie tak. W końcu to nowość a nie każdy ją lubi. Jednak o mieszkańcach planuję osobny post.
Takie widoki zdarzały się prawie na każdej posiadłości. Jakieś drzewa owocowe, zwyczajnie puste i stare sprzęty. Może na zdjęciu mało widoczne. Ale obraz pustych, starych i zaniedbanych huśtawek pojawiał się dość często.
Na koniec kolejny widok opłakanego stanu rzeczy. Opłakanego, ale jak urokliwego! Będąc tam nie mogłam się napatrzeć na to wszystko. Prawdziwa wieś. Niesamowite jest to, że dla tych ludzi czas stanął całkowicie w miejscu. Tylko ludzie tam się zmieniają.
Na dziś to już koniec. Niedługo wstawię kolejną serię z Ukraińskiej wycieczki. Zapraszam oczywiście to komentowania i dalszego odwiedzania :)
Życzę miłej, spokojnej nocy i dobrego humoru na tę wiosnę co w końcu do nas przyszła!
Chcę tam wrócić!
OdpowiedzUsuń