Tego posta akurat nie planowałam. Miała być kolejna partia zdjęć z Ukrainy a tu "coś" mi nagle wpadło tak niespodziewanie.
Ale przejdźmy do sedna. Uwielbiam burze. To zjawisko wywołuje u mnie jednocześnie wielką radość, podekscytowanie, ogólne niespokojne nastawienie i też strach. W niedzielę skończyłam lat 18 i nadal trochę boję się burzy, no i co z tego? Trzeba przyznać, że ma coś w sobie. Jest piękna. Agresywna. Zjawia się nagle, czasem bez zupełnej zapowiedzi, a gdy już się zjawia.. no właśnie... Co robi jak się zjawia? Przeraża i ekscytuje. Oczarowuje swym pięknem i natychmiast każe uciekać, grożąc grzmotami. Dla mnie tak to przynajmniej wygląda. I wiecie co? Dziś wieczór, jakieś.. 40 minut temu (?) miałam okazję taką burzę przeżyć. Dla mnie dopiero teraz zaczęła się burza. Wraz z pierwszą, moją, wiosenną burzą, skończył się ten cały syf związany z zimnem a zaczęło się na dobre cieplutkie grzanie. Oczywiście zmiana pogody wchodzi w grę, ale dla mnie się zaczęło. I tyle. A co do owej burzy, to stojąc w oknie wykazałam się niesamowitą cierpliwością. Jednocześnie chcąc schować się w łóżku, pod kocem, stałam praktycznie cała w deszczu i czekałam. A efekty, możecie podziwiać teraz :) Przyznaję, że jak na moją amatorszczyznę, o której wspominałam już nie raz, to i tak wyszło całkiem.. nieźle.
(Dobra, to i to następne zdjęcie zrobione jest przed burzą. Prawie nic na nich nie ma, są ciemne, lekko rozjaśnione w GIMP'ie i ogólnie takie jakieś.. mdłe.)
I jak Wam się podobają efekty mojej niespokojnej cierpliwości? Zapraszam do komentowania.
Miłego wieczoru! ;)
Kocham burze, niesamowite foty ;D
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że przyglądając się tym fotografiom zachwyciłam się. Urzekły mnie. Uwielbiam to zjawisko pogodowe. Zapraszam do czytania pierwszego rozdziału "Niechaj stanie się chaos!" na http://pamietam-wczoraj.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń