Do czytania książki i jej recenzji zaleca się Sigur Rós... Biorę na kolana globus. Jest stary i wysłużony, pamięta jeszcze dzieciństwo mojej mamy. Równoleżniki i południki już się wytarły, kolory straciły swój blask. W pokoju jest ciemno, okna są zasłonięte a globus podłączony jest do prądu. W jego wnętrzu jest żarówka, niczym ziemskie jądro rozświetla planetę i uwypukla jej szczegóły. Wyblakły błękit to tradycyjnie oceany, morza, jeziora i rzeki. Zieleń – teraz ledwo ją można odróżnić to stały ląd. Zamykam oczy, słyszę za oknem szum wiatru i deszcz bębniący o blaszany parapet. Kładę dłonie na globusie i obracam nim po omacku. Raz, drugi i trzeci. Pozwalam mu zatoczyć pełne koło i zatrzymuję go palcem wskazującym. Opuszek wylądował w miejscu… Gdybym teraz miała znów chwycić stary globus i na oślep wskazać miejsce do którego chciałabym się udać nie mogłabym nie oszukać. Z pewnością uchyliłabym powiekę żeby podejrzeć pół okiem gdzie jest to jedno miejsce, które chciałabym wskazać. A prz